Forum Napiszemy   Strona Główna
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
Uczeń Maga part II

 
Odpowiedz do tematu    Forum Napiszemy Strona Główna » Wasza twórczość literacka / Opowiadanie Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
Uczeń Maga part II
Autor Wiadomość
Galaxy
Grafoman
Grafoman



Dołączył: 05 Gru 2011
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: to się wzięło?!
Płeć: mężczyzna

Post Uczeń Maga part II
hm... Pisałem go dość dawno. Kilka poprawek i wrzucam. Very Happy Mam nadzieję, że jest lepiej...


Rozdział 2

Promienie słoneczne padły na twarz Erisa. Młody mag otworzył oczy. Silny ból pulsował w skroniach. Wczorajszy dzień wydawał się zamglony. Powoli zwlókł się z łóżka.Naciągnął na siebie jedno ze swoich lepszych odzień i ruszył w kierunku drewnianych drzwi. Chwycił za klamkę i wyszedł trzaskając.

Eris zszedł na dół. Skierował się ku barowi za którym stała młoda barmanka. Jej błękitne oczy promieniały szczęścia. Poprawiła niedbale swój kosmyk włosów.

- Dzień dobry – zagaił Er.

Dzierlatka uśmiechnęła się.

- Dzień dobry – odpowiedziała.

Rumieniec zalał jej łagodną twarzyczkę. Nie miała śmiałości spojrzeć mu w oczy.

- Chciałbym zapłacić za rachunek.

Barmanka kiwnęła głową.

- Sześć sztuk złota – przemówiła nieśmiało, starając się ukryć swoje emocje. Niestety jednak na próżno.

Młody mag zapłacił po czym wyszedł.

Słońce powoli sięgało zenitu. Ptaki ćwierkały wesoło przelatując z jednego drzewa na drugie. Er skręcił w wąską uliczkę. Przyjemny wiatr pieścił jego młodą twarz. Wyszedł na rynek. Ujrzał liczną ciżbę w północnej części. Szepty i głosy niosły się wraz z echem. Ludzie zebrali się w niewielki okrąg. Przyglądali się czemuś ze zdziwieniem i współczuciem. Eris podszedł bliżej.

- Co tu się stało? – zapytał władczym głosem.

Ludzie rozstąpili się na boki ukazując przed Erem martwe ciało. Mężczyzna podszedł bliżej. Krew sączyła się z brzucha. Twarz zakryta była szmacianą powłoką. Mag ostrożnie zdjął ją. Widok, który ujrzał przytłoczył jego nastrój. Łzy napłynęły ku jego oczom drażniąc je i kłując. Z trudem je powstrzymywał. Padł na kolana.

- Mistrzu! – krzyknął.

Toben Rydgygur został zamordowany.Puste oczy zalane krwią. Usta szeroko otwarte. Ktoś zabił go z zaskoczenia. Tłum rozpoczął rozmowy.

- Trzeba będzie o tym donieść – powiedział wysoki mężczyzna w skórzanym kubraku.

- Tak masz racje – odpowiedziała starsza kobieta, którą podtrzymywała jedynie laska wykonana z solidnego drzewa.

Eris wstał i odszedł pozostawiając swego mistrza na pastwę marnego losu. Ból był zbyt ciężki. Poszedł do parku gdzie spędził resztę dnia. Rozmyślał na swym mistrzem Tobenem. Został brutalnie zamordowany. Ktoś wysłał go do tamtego świata. Eris wstał. Letni mrok padał na Oslo. Przenikliwe zimno dawało o sobie znać. Młody mag udał się do swojego przyjaciela Rybeusa mieszkającego niedaleko. Sierp księżyca ślimaczym tempem wznosił się ku gwiazdom. Er szybkim krokiem przemierzył opustoszałą uliczkę. Skręcił w wąską alejkę i zwolnił kroku. Tuż przed jego nosem stał gromki mężczyzna. Czerwona opaska obwiązana wokół głowy. Stalowy miecz leżał u jego boku. Bandyta przemówił ochrypłym głosem:

- Dawaj pieniądze ty miejska szumowino!

Er cofnął głowę, bowiem odór wydobywający się z ust nieznajomego przyprawiał o wymioty.

- Nie mam pieniędzy – oznajmił mag.

Banita uśmiechnął się złowieszczo.

- A zatem sprawdzimy to.

Chwycił Erisa za nadgarstek tak mocno, iż chłopak padł na ziemię. W tej samej chwili szczęk stali przeszył ulicę.

- Dawaj kasę chłopczyku, albo przemodeluję te twoją buźkę – powiedział, jednocześnie wymachując bronią.

- Akerus, Lenthe…

- Co tam gadasz?

- Mydhia, Amadeus!

Fala dźwięku ugodziła bandytę. Ten odrzucony kilka kroków w tył przeklął pod nosem.

- Ty wiedźmo! – zawołał.

- Raczej magu ty idioto! – wykrzyczał Eris, który nie znosił takich typów jak ten obok. – A teraz odejdź bo nie chcę zrobić ci krzywdy.

Mężczyzna nie usłuchał jednak. Rzucił się z mieczem. Sytuacja wyglądała niebezpiecznie. Śmierć zbliżała się do nich orlim tempem. Pewne było, że któryś z nich umrze dzisiejszego wieczora. Szpila Artyna, pomyślał Er jednocześnie unikając ciosu napastnika.

- Tybten, Arthe!

Zaklęcie niemal natychmiast dało efekty. Niewidzialna strzała zwana Szpilą Artyna przeszyła na wylot banitę, który padł na ziemię wijąc się z bólu. Krew soczyście spływała po jego ciele. Życie uchodziło z niego z każdą sekundą i z każdym oddechem. Banita zdążył jedynie usłyszeć: ,,A mówiłem, że nie powinieneś tego robić”.

Później nastała ciemność i cisza.

Eris biegł szybko. Stracił dość dużo energii, jednak głupotą było zostać tam i pochować jego ciało. Dom Rybeusa był tuż za zakrętem.

Gdy Er był na miejscu zapukał do drzwi niewielkiego domku murowanego kamieniem. Z wnętrza wydobył się męski bas:

- Idę.

Drzwi otworzyły się z impetem.

- O co chodzi? – zapytał wysoki mężczyzna o kasztanowych włosach. Ubrany był w skórzany kubraczek i eleganckie spodnie szyte z dostojnej wełny.

- Eeee… Nie znamy się, ale chciałbym dodać tylko, że byłem przyjacielem Tobena Rydgygura – powiedział Eris. Drżenie w głosie dało się wyczuć natychmiast.

Mężczyzna zmrużył oczy.

- Wejdź – szepnął.

Chwilę później drzwi zamknęły się z trzaskiem a Eris był w środku.

Szedł wąskim korytarzem zdobionym licznymi kandelabrami. Odcień pomieszczenia lekko przyprawiał o ból oczu.

Weszli do dużej izby. Murowany kominek palił się przyjemnym blaskiem. Przy dużym oknie stała nieduża ława. Nieopodal drewniany stolik parował od herbaty w czajniku. Rybeus nalał odrobinę herbaty do porcelanowej filiżanki i podał ją Erisowi. Ten ostrożnie wypił łyk. Obaj siedli na ławie przy oknie.

- A zatem mów – powiedział Rybeus.

- Zapewne wie pan, że Toben nie żyje – zaczął Eris.

- Tak dowiedziałem się o tym dzisiaj rano.

Zapadła cisza po ów ostatnim zdaniu. Odgłosy trzeszczących polan w kominku rozbrzmiewały w izbie. Czas płynął a oni milczeli. Wreszcie Er odezwał się jednocześnie odstawiając filiżankę na stolik, gdyż wypił wszystko.

- Chciałbym u pana spędzić noc.

- Ale my się nie znamy… A poza tym skąd mam wiedzieć, że Toben naprawdę był pana przyjacielem? – zapytał Rybeus. - A może jest pan szpiegiem? Ma mnie pan za głupca?

Uśmiech wpełzł na twarz Erisa.

- Oboje znaliśmy sekret Tobena – powiedział.

- Nie wiem o czym mówisz chłopcze – odezwał się Ryb. Poprawił swe włosy.

- Tak?

Er zrobił tajemniczy gest w kierunku porcelanowej wazy stojącej u wejścia. Ów waza uniosła się w górę i poszybowała w powietrzu. Rybeus wytrzeszczył oczy z zaskoczenia. Waza wróciła na swe miejsce.

- Dobrze wierzę ci, że byłeś przyjacielem Tobena – powiedział Ry.

- A więc czy mógłbym przenocować na jedną noc?

- Oczywiście nocuj ile zechcesz!

Rybeus wstał i wyszedł z izby dodając:

- Zaraz służąca cię zaprowadzi do twej izby.

Kwadrans później zjawiła się niska dziewczyna o jaskrawych włosach i bladej cerze. Odzienie stanowił ubabrany fartuch. Oczy dzierlatki lśniły szczęściem.

- Pozwoli pan… - powiedziała jednocześnie wskazując ręką na schody.

- Oczywiście.

Eris zwlókł się z ławy. Pośpiesznie zebrał swą torbę podróżną.

Kilka minut później leżał na wygodnym łożu w dostojnej izbie. Przez okno blask księżyca wdzierał się do środka. Eleganckie szafy i komody stały pod ścianami. Kominek palił się żywym ogniem dając przyjemne ciepło.

Była pełnia księżyca. Pora, gdy czarna magia była silniejsza. Er zdecydował się na coś lekkomyślnego. Postanowił przywołać ducha Tobena. Ze swej torby wyciągnął kilka proszków z których utworzył pentagram. Lepką maź wylał na rubin u jego kostura.

- Ether, Adeus, Atredia, Kyrala – szeptał drżącym głosem . – Ether, Adeus, Atredia, Kyrala…

Wiatr zerwał się na zewnątrz. Pustoszył wszystko co nie było przymocowane do ziemi. Ogień w kominku zgasł natychmiast. Tupot czyichś nóg rozchodził się na korytarzu. Zimno powoli zalewało jego pokój. W kącie powoli pojawiał się cień. Skulony… Szeptał coś… Ryhias umudee…

- Tobenie?

- Ryhias umudee…

- Toben!

- Er… Eri… Eris?

Chłopak uśmiechnął się. Zbladł jednak gdy tylko pojął, iż nie widzi Tobena tylko cień. Niematerialną ciemną i mroczną powłokę.

- Mistrzu, dlaczego ty…

- Bo jestem cieniem mój drogi chłopcze. Aby zostać duchem muszę przejść ceremonię, ale nie mogę o tym wspominać.

- Rozumiem.

Erisowi zakręciło się w głowie. Pokój tańczył wokoło.

- Tobenie, źle się czuję – przemówił niepewnym głosem.

- A czegoś się spodziewał? Rzuciłeś jedno z najpotężniejszych zaklęć jakich cię nauczyłem.

Umilkli na chwilę. Stan Era ulegał poprawie. Czuł się, jednak słabo i bez sił. Jeszcze przez wiele tygodni nie mógł rzucić żadnego zaklęcia.

- Sprowadziłem cię mistrzu, bo chcę wiedzieć... Kto to zrobił? – zapytał Er.

- Och mój uczniu… To nie dla ciebie zadanie.

- Nie… Muszę to zrobić…

- Czas mi się kończy. Powiem…

Cień powoli się rozpływał.

- tylko… Are… Ares…

Znikł. Wiatr uspokoił się. Przyjemne ciepło wypełniło każdy kąt izby. Eris próbował zapalić ogień w kominku za pomocą czarów i zaklęć. Niestety na próżno. Stracił moc. Zostały mu jedynie eliksiry i środki alchemiczne. Zasnął z uczuciem mieszanym. Stracił moc, jednak dowiedział się kto zabił Tobena


Post został pochwalony 0 razy
Wto 23:29, 17 Sty 2012 Zobacz profil autora
Graphoman
Minister wielki koronny



Dołączył: 29 Sie 2008
Posty: 1888
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: mężczyzna

Post
Jedziemy...

Cytat:
Promienie słoneczne padły na twarz Erisa. Młody mag otworzył oczy. Silny ból pulsował w skroniach. Wczorajszy dzień wydawał się zamglony. Powoli zwlókł się z łóżka.Naciągnął na siebie jedno ze swoich lepszych odzień i ruszył w kierunku drewnianych drzwi. Chwycił za klamkę i wyszedł trzaskając.


Za krótkie zdania. Zbyt dokładnie i w bezpośredni sposób opisujesz każde zdarzenie, czynność - tak nie można robić.
Wszystko ma mieć pewną ciągłość, o jednej rzeczy tylko wspominasz przy okazji mówienia o drugiej. Coś takiego, jak tu uczyniłeś nie może mieć miejsca.

Cytat:
Eris zszedł na dół. Skierował się ku barowi za którym stała młoda barmanka. Jej błękitne oczy promieniały szczęścia. Poprawiła niedbale swój kosmyk włosów.

a) Ze szczęścia
b) Cały czas ten sam problem ze zdaniami

Cytat:
- Dzień dobry – zagaił Er.

Dzierlatka uśmiechnęła się.

- Dzień dobry – odpowiedziała.

Rumieniec zalał jej łagodną twarzyczkę. Nie miała śmiałości spojrzeć mu w oczy.

- Chciałbym zapłacić za rachunek.

Barmanka kiwnęła głową.

- Sześć sztuk złota – przemówiła nieśmiało, starając się ukryć swoje emocje. Niestety jednak na próżno.


a) Szkoda zaczynać tak dużo miejsca zajmujący dialog dla tak krótkiej czynności. Zbędne.
Poza tym nieodpowiednie do realiów słownictwa - rachunków można się było uczyć u jakiegoś skarbnika, czy coś.

Puff, tylko przeleciałem wyrywkami dalszą część, wybacz...

Słabiutko. Bardzo słabiutko.
Za krótkie zdania.
Niepoprawnie, nieumiejętnie i sztucznie budowane dialogi.
Źle użyte słowa(jak z tym rachunkiem, czy "zasnął z uczuciem mieszanym", gdzieś na końcu).
Próba przeniesienia na słowa sposobu artykulacji. Jak ktoś się jąka, czy nie może czegoś powiedzieć, to zaznacz to po myślniku, a sam fakt zaakcentuj tylko delikatnie.
Przykład:
- N... nie wiem, panie. - wyjąkał przerażony sługa, kłaniając się w pół.

Za dużo jakichś powprowadzanych imion, czy nazw. Poza tym opisujesz - jak zauważyłem - każdy rytuał, czy jakiś czar.
To bezcelowe, choć i sam swego czasu coś takiego robiłem. Nuży i nic nowego w sumie nie wnosi do fabuły, więc lepiej pominąć pewne szczegóły, stracić trochę na objętości, a zyskać na jakości.

Było jeszcze trochę błędów, ale przyznam się, że niektórych nawet nie potrafię nazwać, czy opisać. Po prostu takie "przeszkadzajki", które wyskakują podczas czytania.


Cóż poradzić?
Czytaj, duuuużo czytaj. Obserwuj jak autorzy opisują pewne rzeczy - to bardzo pomaga. Na razie nie ma co walczyć o stuprocentowo własny styl i sposób pisania.
Ucz się, a nawet naśladuj lepszych, mistrzów. Później Twoje nawyki językowe, styl, język same jakoś przenikną i wyrobisz sobie swoją własną, jedyną w swoim rodzaju "autorską pieczęć tekstową".

Poza tym oczywiście ćwicz, pisz ile wlezie, bo to w sumie jedyna droga do sukcesu.

Powodzenia i zachęcam innych do przeczytania i oceny.

Graphoman


Post został pochwalony 0 razy
Śro 21:11, 18 Sty 2012 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum Napiszemy Strona Główna » Wasza twórczość literacka / Opowiadanie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin