Forum Napiszemy   Strona Główna
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
"Spotkanie"

 
Odpowiedz do tematu    Forum Napiszemy Strona Główna » Wasza twórczość literacka / Opowiadanie Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
"Spotkanie"
Autor Wiadomość
patrycjusz
Pisarz
Pisarz



Dołączył: 02 Sty 2011
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: kobieta

Post "Spotkanie"
Nie miałem pomysłu na tytuł więc niech na razie będzie taki. Część była już na forum ale postanowiłem założyć nowy temat gdyż znacząco odszedłem od tamtych zamiarów (pff powieść) i złożyłem to w poniższy tekst. Nie spodziewaj się czytelniku drogi porównań na miarę Homera czy chociażby opisów w części tak dobrych, jak w tekstach niektórych osób na tym forum, lecz mam nadzieję że dasz rade dotrwać do końca. Proszę w miarę możliwości o obiektywną ocenę i wytknięcie błędów gdyż tekst pójdzie do gazetki szkolnej (niby nikt tego nie czyta ale jednak lepiej pokazać się z lepszej strony Wink ). Niestety gazetka nie była moi pomysłem i dałem się namówić koledze no i teraz mam co chciałem. Dobra koniec tego przydługiego wstępu.

***
Pod drzewem siedział chłopiec. Nie był ani wysoki, ani niski, w zasadzie nie wyróżniał się niczym szczególnym poza jedną rzeczą. Gdy inne dzieci z wioski bawiły się, śmiały i hałasowały (czyli to, co normalnie robić powinny w wolnym czasie), on siedział samotnie. Z początku inni próbowali się z nim bawić, lecz on przy najbliższej sposobności od nich uciekał, szukał miejsca gdzie mógłby spokojnie posiedzieć i pogrążał się w zamyśleniu. Gdy ktoś zagadnął go na jakiś temat, on odpowiadał najkrócej jak to możliwe, starając się zbyć rozmówce. W domu się nie przelewało, ale też bieda nie piszczała z każdego kąta, ot jedna z niezliczonych rodzin zamieszkujących wioski w Krainie Środka. Choć mogłoby się wydawać to dziwne, to właśnie to wyobcowanie ocaliło mu życie.
Gdy pewnego ciepłego, wiosennego dnia, złociste promienie słońca rozświetlały świat jasnymi barwami, a w powietrzu unosił się zapach świeżo upieczonego chleba, gromadka dzieci bawiła się hałaśliwie na polance w pobliżu wioski. Niedaleko rozwrzeszczanej hałastry siedział chłopiec ubrany w prosty strój z włosami koloru ciemnego mahoniu. Nagle, bez żadnego ostrzeżenia z lasu wypadli jeźdźcy w pełnym galopie i ruszyli prosto na dzieci. Wyglądali bardzo groźnie z opuszczonych przyłbicami i z obnażonymi mieczami w dłoniach. Stratowali dzieciaki nie zawracając sobie nimi głowy i pognali dalej w stronę chałup. Po chwili powietrze wypełniały rozpaczliwe krzyki zarzynanych ludzi i kwik kaleczonych koni. Słupy dymu i smród spalenizny upewniły go w tym, że dzieje się coś strasznego. Przerażony chłopiec siedzący do tej pory pod drzewem, sparaliżowany strachem, zaczął biec. Przed siebie, była dalej stąd.
Był on jedynym, który przeżył rzeź małej wioski, niedaleko pogranicza Kariny Środka i Krainy Gór. Później, to wydarzenie zostało lakonicznie opisane w raportach królewskich skrybów, jako „incydent graniczny w wyniku, którego śmierć poniosło czterdziestu ludzi stanu niskiego”. Czterdziestu Bogu ducha winnych ludzi, których życie toczyło się w rytm zbiorów i zasiewów. Kupa popiołu i zwęglone kikuty dawnych domostw – to wszystko, co zostało z dwunastu rodzin zamieszkujących tę niewielką osadę.

***


Las wydawał się cichy i mroczny, a powietrze wisiało nieruchomo. Powykręcane drzewa przypominały milczących, odwiecznych strażników broniących wstępu do głębszej części lasu. Nie przypominał on tego spokojnego i delikatnie zacienionego lasku, który pamiętał ze swoich samotnych wędrówek. Otępienie i strach opadły dopiero, gdy chłopiec padł wyczerpany na trawę. Czy przeżył ktokolwiek oprócz mnie? Kim oni byli? Czemu nas napadli, czego chcieli? Powinienem tam wrócić? Gdy pomyślał o powrocie, krzyki mordowanych ludzi i kwik koni ponownie rozbrzmiały w jego głowie. Nie, nie mogę. Nagle usłyszał cichy szelest na ścieżce nieopodal. Ostrożnie, starając się nie wywołać żadnego dźwięku podkradł się do źródła hałasu. Gdy dotarł na miejsce dostrzegł nieśpiesznie idąca, zakapturzoną postać. Chłopak podniósł leżący nieopodal kamień wielkości dłoni i gdy wędrowiec przechodził obok niego skoczył. Zdążył tylko dostrzec błysk oczu i krótko przystrzyżoną brodę, zanim uderzenie o ziemie pozbawiło go powietrza. Oddychanie utrudniał mu ciężar na piersi i kłucie w skórę na gardle. Gdy otworzył oczy zobaczył mężczyznę w średnim wieku, ubranego w strój typowy dla mieszczanina z narzuconym długim płaszczem. W skutek ruchu okrycie rozchyliło się, ukazując rękojeści kilku noży i sztyletów, a kaptur sunął się z długich, spiętych w kuc, kruczoczarnych włosów. Jednak cechą, która przyciągała najwięcej uwagi były nienaturalne, rubinowe tęczówki. Gdy kamień wypadł z bezwładnej dłoni chłopca, mężczyzna błyskawicznie wstał i odsunął się od leżącego. Mimo pozornie swobodnej pozycji dało się zauważyć gotowość i wyczekujące napięci na jego ciele. Chłopak ostrożnie podniósł się z ziemi nie spuszczając wzroku ze stojącego mężczyzny.

— Czym jesteś? – spytał, gdy w końcu odzyskał oddech.

W odpowiedzi mężczyzna uniósł rękę by zamilkł i odwrócił się nasłuchując.

— Z drogi! – Warknął nisko, lekko ochrypłym głosem i zniknął w przydrożnych krzakach.
Ton jego głosu i sposób w jaki to wypowiedział sprawiły, że bez wahania ruszył za nim. Mężczyzna kucał metr od drogi z wyciągniętymi sztyletami w dłoniach. Chłopak również przykucnął niedaleko niego i nasłuchiwał. Gdy przez dłuższą chwilę nic nie usłyszał pomyślał, że dziwny wędrowiec nie tylko jest niebezpieczny, ale również szalony. Gdy podnosił się już by wyjść na drogę, usłyszał cichy, ledwie słyszalny tętent kopyt. Dźwięk narastał i przybierał na sile, w miarę zbliżania się źródła. Gdy jeźdźcy pojawili się w zasięgu wzroku, jego serce stanęło. Na zwalistych bojowych rumakach siedzieli wysocy, odziani w czarne zbroje jeźdźcy. Przez ułamek sekundy trwała w nim wewnętrzna wojna pomiędzy strachem a nienawiścią. Wygrała nienawiść. Przyłbica jednego z konnych zadzwoniła metalicznie, gdy celnie rzucony kamień trafił w jej bok. Zbrojny zachwiał się w siodle i z hukiem zwalił na ziemię. Drugi wstrzymał konia, wyciągnął miecz i zaczął się rozglądać w poszukiwaniu napastnika. Cichy szmer poprzedził odgłos przebijania się sztyletu, rzuconego z nadludzką siłą przez blachy napierśnika. Nim zdążył zorientować się co się dziej, jego koń zarżał dziko i wierzgnął draśnięty przez kolejny nóż. Krótki lot zakończyło pozbawiające tchu, lądowanie plecami na ziemi. Nożownik wypadł z krzaków, w trzech krokach doskoczył do leżącego i błyskawicznie wbił sztylet w jego gardło. To samo zrobił z drugim. Po chwili droga w tym miejscu zmieniła się w cuchnące, chlupoczące pod nogami, czerwone bagno. Całość nie trwała dłużej niż kilka sekund, a każdy ruch wydawał się perfekcyjny i dokonały. Mężczyzna odwrócił się błyskawicznie, a w jego ręce zalśniło kolejne ostrze, gdy wśród szelestu liści chłopak wyszedł na drogę.

— Dlaczego to zrobiłeś? – spytał, wycierając ostrze o szmatę należącą do jednego z trupów.

— Ci ludzie spalili mój dom. Zamordowali moją rodzinę – wycedził – Zasłużyli sobie na to.

— Sądzisz, że śmierć jest sprawiedliwa? Że zabiera tych, którzy na to zasłużyli? Czemu w takim razie zginęła twoja rodzina i przyjaciele? Również zasłużyli na śmierć?

— Ja nie miałem przyjaciół. – odpowiedział i spojrzał mu w oczy.

Ich czerwień byłą hipnotyzująca, sprawiała że człowiek nie mógł oderwać od nich wzroku. Nagle źrenice rozszerzyły się, a bezdenna pustka zawarta w nich zaczęła pochłaniać go. W owej próżni ujrzał siebie, całą swoją słabość, bezsilność, niemoc wobec takiej potęgi. Zobaczył siebie, trzymającego się za gardło dłońmi, spomiędzy których lała się krew, swoje oczy, w których gasło światło życia i nienaturalnie wygięty kark. Przed oczami przewijały mu się obrazy tysięcy możliwych sposobów, w jaki umiera. W chwili, gdy zatracał się całkowicie w tym obłędzie, gehennie śmierci, powieki opadły na zakrywając niezwykłą barwę i nicość zniknęła.

— Chcesz wiedzieć czym jestem? – zapytał i nie czekając na odpowiedź rzekł – Jestem Śmiercią, Zwycięzcą Tańczącym Na Kościach Mych Wrogów. Daje ci szansę byś stał się moim uczniem, lecz miej świadomość tego, że będziesz musiał zostawić przeszłość za sobą i zacząć nowe, cholernie ciężkie życie. Będę wymagał by każde moje polecenie zostało wykonane bez sprzeciwu, czy zwłoki. Jeżeli przeżyjesz szkolenie zyskasz moc i wiedzę jakiej nawet królowie się lękają. Zastanów się dobrze, bo drugiej szansy nie będzie.

Chłopak z jednej strony lękał się dziwnego mężczyzny, który z zimną krwią zabił dwóch ludzi i twierdził, że jest Śmiercią, lecz z drugiej podziwiał go za siłę i niesamowite umiejętności i chciał stać się taki sam - zimny, bezwzględny i zabójczo skuteczny. Wreszcie był by kimś ważnym, kimś niezwykłym, kimś lepszym. Tylko za jaką cenę?

— Jeżeli się nie zgodzę po prostu odejdziesz?

— Tak.

Zawahał się przez chwile i w końcu powiedział:

— Więc chodźmy stąd, Mistrzu.


Ps. Jeśli komuś będzie wygodniej mogę wstawić .doc na jakiś hosting.

EDIT: W końcu poprawiłem Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez patrycjusz dnia Pon 20:04, 21 Lis 2011, w całości zmieniany 3 razy
Wto 23:28, 25 Paź 2011 Zobacz profil autora
Graphoman
Minister wielki koronny



Dołączył: 29 Sie 2008
Posty: 1888
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: mężczyzna

Post
Jedziemy...

Cytat:
Gdy inne dzieci z wioski bawiły się, śmiały i hałasowały (czyli to, co normalne dzieci robiły w wolnym czasie), on samotnie siedział pod drzewem. Z początku inne dzieci próbowały się z nim bawić,


Paskudne powtórzenie "dzieci".
O samych zdaniach będzie na końcu.

Cytat:
starając się zbyć rozmówce


Rozmówcę.

Cytat:
na polance niedaleko wioski. Niedaleko

Powtórzenie

Cytat:
Nagle bez żadnego ostrzeżenia z lasu wypadli jeźdźcy w pełnym galopie ruszyli prosto na dzieci.

a) A co, mieli krzyczeć, że nadchodzą?
b) Jazda konno w gęstym lesie to nie jest łatwa sprawa. Często niemożliwa, a skoro z tego lasu wypadli niepostrzeżenie podchodząc aż tak blisko, to musiał być on gęsty...

Cytat:
Po chwili powietrze przecinały rozpaczliwe krzyki zarzynanych ludzi, kwik kaleczonych koni oraz wyraźnie wyczuwalna była woń spalenizny.


Tutaj to kompletna rozwałka.
a) Zły czas. Na pewno nie przecinały, bo to zwyczajnie nie brzmi.
A tak poza tym, to krzyki powietrza nie przecinają...
b) Zawarłeś dwie zupełnie różne informacje w jednym zdaniu bez żadnego oddzielnika. Woń spalenizny won do innego zdania, albo jakoś ładnie mi to podzielić...

Cytat:
Przerażony chłopiec siedzący do tej pory pod drzewem sparaliżowany strachem zaczął biec. Przed siebie, była dalej stąd.


a) Przecinka brakuje(przed "sparaliżowany")
b) To drugie zdanie w sumie może zostać, to tylko moje zdanie, że inaczej bym je uformował...

Cytat:
Czterdziestu Bogu duch

Bogu ducha.


Puff, nie przetrwam całej drugiej części...

Po pierwsze - straszny heroic się kroi, ale w porządku, nie mnie temat oceniać.
Po drugie - straszne zdania. Okropnie ciężko się czyta, czuć taką... nieporadność językową. Jak byś miał wyraźny obraz czegoś w głowie, ale nie potrafił tego przekazać. Recepta - CZYTAĆ! CZYTAĆ I OBSERWOWAĆ!
Po trzecie - powiedz szczerze, czy Ty w ogóle to przejrzałeś przed wstawieniem? Bo wielu błędów można by uniknąć, gdybyś tylko przeczytał tekst, eliminując poważniejsze błędy.
Po czwarte - nagła konwersja z powieści na opowiadanie nic dobrego nie uczyniła. Zaczynasz jakimś mega-epickim wydarzeniem, opisujesz osobę głównego bohatera(jak mniemam), po czym przechodzisz do głównej historii, która zajmuje zaledwie 2/3 tekstu. W opowiadaniach trzeba się streszczać...
Po piąte - ... No cóż, po piąte? Słabo po prostu. Nie mam punktu odniesienia do Twoich innych prac, ale ogólnie jest słabo, tekst męczy i ogólnie to mogłoby być znacznie lepiej. W związku z tym mam dwa pytania, na które oczekuję szczerej odpowiedzi:
Ile czasu zajęło Ci napisanie tego?
Ile czasu ogólnie piszesz i ile dziennie poświęcasz na pisanie?

Tyle od mienia.
Ocenę może chcesz? Hmmm... 1,5/10. Niestety, nic mnie nie zaciekawiło, a forma zmęczyła.

Ale nie próbuj mi nawet przestawać. Im więcej pisał będziesz, tym lepiej Ci to zacznie wychodzić. Droga pisarza od początku do nieistniejącego końca długa, ciężka i pełna załamań. Oby żadne Ci nie dokuczyło i żeby trud celu ni na chwilę nie przesłonił.

Graphoman


Post został pochwalony 0 razy
Śro 19:01, 26 Paź 2011 Zobacz profil autora
patrycjusz
Pisarz
Pisarz



Dołączył: 02 Sty 2011
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: kobieta

Post
W zasadzie to chodziło mi bardziej o drugą część bo pierwsza poszła pół roku temu ale dziękuje za trud przebrnięcia przez to. Taka dziwna konwersja wyszła właśnie przez fakt iż rzuciłem się z motyką na słońce (nie po raz pierwszy) i miałem pomysł na powieść a umiejętności ledwo wystarczyły , wróć NIE wystarczyły na opowiadanie. Dobra postaram się teraz odpowiedzieć na pytania(?) :

1. W zamierzeniu nie było heroica i nie ma chyba że heroic to perfidne wykorzystanie naiwnego dzieciaka do własnych celów.

2. Właśnie w tym tkwi problem. Nie tylko z pisanie ale ogólnie, w wyobraźni mam wspaniały obraz całej sytuacji/sceny ale nie potrafię tego przekazać. A co do czytania codziennie mam książkę w ręku i coś czytam.

3.Tekst przeczytałem ale może byłem jeszcze w pisarskim samozachwycie i nie dostrzegałem błędów nawet tak rażących.

/\
4. Odpowiedź wyżej. |

5. Trochę na siłę było to pisane i głupio było mi rozpocząć coś i nie zakończyć tego przez tak długi czas więc nie do końca czułem to co pisałem.
Ciężko mi powiedzieć ile zajęło mi napisanie tego gdyż powstawało to w długim okresie czasu z przerwami, ale myślę że ok. 2-3 h.
Ogólnie czyli ile do tej pory? To około 1,5 roku z przerwami, a dziennie to różnie bywa że każdą przerwę w szkole siadam z zeszytem i bazgrolę te moje gryzmoły które potem mam czelność nazwać opowiadaniem. Czasem kompletnie nie mam nastroju na pisanie i nie jestem w stanie napisać nawet jednego zdania. Rzadko zdarza mi się pisać po szkole, w domu. Gdybym miał uśrednić czas poświęcony na pisaniu to wyjdzie poniżej godziny tak między 20 a 40 min.

Nawet nie myślę się poddawać. Pisanie jest jedną z ostatnich rzeczy jaka sprawia mi jeszcze przyjemność. Moim celem nie jest zostanie pisarzem, wydawanie książek itp. Z tym pogodziłem się już dawno że nie mam na to szans. Tylko w przyszłości nie będę popełniał takiego błędu jakim było uleganie namową kolego.


Post został pochwalony 0 razy
Śro 21:43, 26 Paź 2011 Zobacz profil autora
Lux
Gość






Post
Cytat:
Moim celem nie jest zostanie pisarzem, wydawanie książek itp. Z tym pogodziłem się już dawno że nie mam na to szans. Tylko w przyszłości nie będę popełniał takiego błędu jakim było uleganie namową kolego


Pierwsza i podstawowa sprawa: jeśli chcesz możesz osiągnąć wszystko. Prawie, bo czasami bez odgórnej pomocy się po prostu nie da i tyle. Ale z reguły można i bez niej. W każdym razie wystarczy cisnąć. Wszystko zależy od trudu, jaki włożymy w pracę. Z niczego może być tylko nic. Z ,,niewiele" może powstać tylko niewiele. To trzeba cisnąć. Szczerze Ci powiem, że na forum widziałem ze dwa, czy trzy Twoje teksty, a początkujący musi je gdzieś publikować, żeby dostawać konkretne wskazówki. Samemu na początku trudno jest cokolwiek zdziałać. Krytyka jest potrzebna, żeby takiemu zafascynowanemu pomysłem pisarzowi otworzyć oczy na znacznie szerszą perspektywę.

Podsumowując wykład: jeśli chcesz, to możesz. Kwestia chęci i właśnie tego jednego, prostego pytania: czy naprawdę chcesz?
Czw 11:15, 27 Paź 2011
Graphoman
Minister wielki koronny



Dołączył: 29 Sie 2008
Posty: 1888
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: mężczyzna

Post
Kopiuję w sumie tekst Lux'a.

Jeśli chcesz, to możesz dojść do niemalże wszystkiego. I pisanie zdecydowanie JEST jedną z takich rzeczy. Można od kompletnego zera literackiego(którego Ty chyba nigdy nie osiągnąłeś) dojść do PRZYNAJMNIEJ bardzo dobrego warsztatu. Przynajmniej, bo można i o wiele wyżej ponad to.

Tylko właśnie trzeba pracować. Czy jest czas, czy go nie ma. Tutaj wyjątków nie powinno być wcale, może poza jakimiś skrajnymi sytuacjami.
Jeśli chodzi o chęć. Nastrój. Wenę. Natchnienie. Nazywaj jak chcesz - jeśli na prawdę chcesz cokolwiek osiągnąć, to musisz odrzucić takie bzdury i po prostu wziąć dupę w troki. Pisać ile wlezie. Ćwiczyć, czytać, pisać, poprawiać, dawać pod ocenę(oczywiście brać poprawki na to co mówią oceniający) i od nowa.

Bez pracy i mam na myśli naprawdę CIĘŻKĄ pracę, będziesz stał w miejscu, a i zapewne się cofał. Jako King kiedyś napisał - można zapomnieć jak się pisze opowiadania[Chyba z "Just after sunset" cytat...].
I niestety, ale urywane pisanie na przerwach raczej za wiele nie zdziała. Przynajmniej ja bym tak nie potrafił. Bo pewnie można, nawet całkiem niezłe teksty tak płodzić. Ale robota w spokoju, w domu to inna sprawa. Tak najlepsze teksty powstają..

Ech, znów ględzę od rzeczy. Oczywiste sprawy po tysiąckroć powtarzać. I to jeszcze tak długo...

No nic.

Graphoman


Post został pochwalony 0 razy
Czw 19:33, 27 Paź 2011 Zobacz profil autora
patrycjusz
Pisarz
Pisarz



Dołączył: 02 Sty 2011
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: kobieta

Post
Ech, to i ja powtórzę to co zwykle w takich dyskusjach. Owszem ciężką pracą można dużo zdobyć, lecz nigdy nie będzie się tak dobrym jak ktoś kto ma talent. Najśmieszniejsze jest to że zazwyczaj rozmówca zapierał się że nie ma talentu co było nieprawdą. Humory ... może nie są ważną rzeczą ale jeżeli ma to się odbić na jakości tekstu w bardzo rażącym stopniu to chyba warto poczekać z pisanie na lepszy moment. Taka jest moja opinia i jak najbardziej można się z nią nie zgadzać.


Post został pochwalony 0 razy
Czw 22:08, 27 Paź 2011 Zobacz profil autora
Graphoman
Minister wielki koronny



Dołączył: 29 Sie 2008
Posty: 1888
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: mężczyzna

Post
Cytat:
Owszem ciężką pracą można dużo zdobyć, lecz nigdy nie będzie się tak dobrym jak ktoś kto ma talent.


Nie. Można osiągnąć tyle samo, a może i więcej, zajmie nam to tylko więcej czasu.
Bo talent też trzeba rozwijać. Nie ma urodzonego genialnego pisarza. Ot, jeden zaczyna od zera, a drugi od jakiegoś niewiele wyżej położonego punktu...

Cytat:
Humory ... może nie są ważną rzeczą ale jeżeli ma to się odbić na jakości tekstu w bardzo rażącym stopniu to chyba warto poczekać z pisanie na lepszy moment


Jasne. Raz na dziesięć lat można sobie odpuścić. Ale jak osiem na dziesięć podejść do pisania jest zbywane "nie mam nastroju", to coś jest BARDZO nie tak. Trzeba umieć zapanować nad sobą. Nie łamać obietnic danych samemu sobie, bo gdy i przed sobą kłamiemy, to nie pozostaje nam już zupełnie NIC.

Samodyscyplina. I koniec.


Post został pochwalony 0 razy
Pią 15:12, 28 Paź 2011 Zobacz profil autora
patrycjusz
Pisarz
Pisarz



Dołączył: 02 Sty 2011
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: kobieta

Post
Cytat:

Nie. Można osiągnąć tyle samo, a może i więcej, zajmie nam to tylko więcej czasu.
Bo talent też trzeba rozwijać. Nie ma urodzonego genialnego pisarza. Ot, jeden zaczyna od zera, a drugi od jakiegoś niewiele wyżej położonego punktu...


Chodziło mi o to że osoba z talentem może łatwiej i szybciej osiągnąć to co inna pozbawiona owego udogodnienia. Nie twierdzę że jeżeli ktoś będzie olewał i nie rozwijał swojego talentu będzie geniuszem. Podam przykład "życiowy". Jedna osoba musi uczyć się matematyki, robić dużo zadań itp. podczas gdy ktoś z talentem robiąc tylko kilka, czyli wkładając znacznie mniej wysiłku w to będzie lepszy od tej pierwszej osoby. Natomiast jeżeli owy "geniusz" nie będzie robił tych zadań, czyli oleje swój talent będzie gorszy od ciężko pracującego.
Cytat:
Jasne. Raz na dziesięć lat można sobie odpuścić. Ale jak osiem na dziesięć podejść do pisania jest zbywane "nie mam nastroju", to coś jest BARDZO nie tak. Trzeba umieć zapanować nad sobą.

Domyślam się że to dziesięć lat to hiperbola, tak? To nie chodzi o stwierdzenie "a nie będę pisał bo nie mam nastroju" tylko o to że tekst pod wpływem pewnych emocji ulega mocnemu wypaczeniu, zniekształceniu. Mam nadzieje że w mirę jasno to wyszło.


Post został pochwalony 0 razy
Pią 16:35, 28 Paź 2011 Zobacz profil autora
Graphoman
Minister wielki koronny



Dołączył: 29 Sie 2008
Posty: 1888
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: mężczyzna

Post
Cytat:


Chodziło mi o to że osoba z talentem może łatwiej i szybciej osiągnąć to co inna pozbawiona owego udogodnienia. Nie twierdzę że jeżeli ktoś będzie olewał i nie rozwijał swojego talentu będzie geniuszem. Podam przykład "życiowy". Jedna osoba musi uczyć się matematyki, robić dużo zadań itp. podczas gdy ktoś z talentem robiąc tylko kilka, czyli wkładając znacznie mniej wysiłku w to będzie lepszy od tej pierwszej osoby. Natomiast jeżeli owy "geniusz" nie będzie robił tych zadań, czyli oleje swój talent będzie gorszy od ciężko pracującego.


Jasne. Łatwiej i szybciej tak, tego nie neguję. Ale nie traktujmy talentu jako czegoś zupełnie nieodzownego i dającego jakieś wielkie drogi na skróty. Pracować trzeba, czy są postępy, czy nie.
Ha! Jak nie ma, to znaczy, że trzeba jeszcze mocniej to wszystko przycisnąć!

Cytat:

Domyślam się że to dziesięć lat to hiperbola, tak? To nie chodzi o stwierdzenie "a nie będę pisał bo nie mam nastroju" tylko o to że tekst pod wpływem pewnych emocji ulega mocnemu wypaczeniu, zniekształceniu. Mam nadzieje że w mirę jasno to wyszło.


W sumie wyolbrzymienie, ale nic by się nie stało, jak byś to poważnie potraktował.

I rozumiem - tak, tekst czasem może wychodzić inaczej, niż nam się to widzi pod wpływem określonego nastroju. Ale to nie powód, żeby nie pisać. Możesz w takim wypadku zacząć coś innego. Byle pisać. Byle ćwiczyć.
Nikt chyba nie chce swojego głównego projektu zaprzepaścić, to oczywiste. Ale napisanie mikroopowiadanka, gdy jakoś nie idzie nam coś innego to inna sprawa. Tekst może i na zmarnowanie iść, ale to coś poćwiczył, to Twoje.

Graphoman


Post został pochwalony 0 razy
Pią 16:52, 28 Paź 2011 Zobacz profil autora
patrycjusz
Pisarz
Pisarz



Dołączył: 02 Sty 2011
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: kobieta

Post
No , Young muszę przyznać że umiesz motywować Very Happy Może w końcu się zbiorę przepisać inne opowiadania nabazgrane w moim brudnopisiku i zacząć pisać w domu. Tylko w zaciszu domowym jest problem taki iż ciężko jest znaleźć pełną godzinę czasu, bo gdy usiądę to zaraz ktoś ma "ważną sprawę niecierpiącą zwłoki" Smile No ale żeby spamu nie było dziękuje za ocenę i obiecuję poprawę hehe

Edit: ojtam ojtam nie offtop tylko dyskusja na poziomie Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez patrycjusz dnia Pią 20:56, 28 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz
Pią 19:42, 28 Paź 2011 Zobacz profil autora
Graphoman
Minister wielki koronny



Dołączył: 29 Sie 2008
Posty: 1888
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: mężczyzna

Post
Cytat:
No , Young muszę przyznać że umiesz motywować


Nie to nie to. Moje ofiary po prostu zazwyczaj stwierdzają, że nie warto się dalej kłócićWink

Cytat:
ylko w zaciszu domowym jest problem taki iż ciężko jest znaleźć pełną godzinę czasu, bo gdy usiądę to zaraz ktoś ma "ważną sprawę niecierpiącą zwłoki"


Znam to aż za dobrze. I jeśli nie da się z domownikami uzgodnić co i jak, trzeba po prostu próbować.
Polecam późne godziny wieczorne i bardzo wczesne ranne. Czyli 23.00+ i 6.00 i mniej. Ja tam spać nie lubię, wcześnie się budzę, więc rano często można coś ugrać. Zazwyczaj w weekend, bo wiadomo jak to w tygodniu w roku szkolnym jest...

Ale nie można się poddawać. Po tym wszystkim co przeszliśmy jakaś mamuśka, tata, czy ktokolwiek inny ma nam przeszkodzić w pisaniu?! No chyba nie znają nas za dobrze...Wink

Powodzenia. I zamykam się, bo off-top niezły.


Post został pochwalony 0 razy
Pią 20:13, 28 Paź 2011 Zobacz profil autora
Lux
Gość






Post
Jak obiecałem, tak robię. Sprawdzamy.


Ja bym tutaj ten wolny czas wywalił, ale to już pod Twoją rozwagę.

Cytat:
Z początku inni próbowali się z nim bawić


Bawiły się było w poprzednim zdaniu, więc w sumie powtórzenie.

Cytat:
W domu się nie przelewało


Dziwne określenie. Nie wiem, może być poprawne, jednak dla mnie dziwne.

Cytat:
Choć mogłoby się wydawać to dziwne, to właśnie to wyobcowanie ocaliło mu życie.


Trzy razy powtórzyłeś to. Trzeba coś zmienić.

Cytat:
Gdy pewnego ciepłego


Trzecie chyba zdanie rozpoczynasz od gdy. Rzuca się w oczy. Kiedy możesz na przykład użyć.

Cytat:
Nagle, bez żadnego ostrzeżenia z lasu wypadli jeźdźcy w pełnym galopie


Przecinek przed z lasu.

Cytat:
i kwik kaleczonych koni.


Po co kaleczyć konie. W jasyr brać i tyle. Niezbyt to logiczne.

Cytat:
Las wydawał się cichy i mroczny, a powietrze wisiało nieruchomo


Nie wiem, czy powietrze może wisieć nieruchomo, ale na pewno może się tak wydawać. Chociaż nie, zwrot wydawało się już był. Cóż, trzeba kombinować z całym zdaniem.

Cytat:
odwiecznych strażników


Odwieczny strażnik też jakoś głupio brzmi.

Cytat:
Nagle usłyszał cichy szelest na ścieżce nieopodal.


I tutaj bym walnął od nowej linijki.

Cytat:
Chłopak podniósł leżący nieopodal kamień wielkości dłoni i gdy wędrowiec przechodził obok niego skoczył.


Chyba przecinek przed skoczył. Ale ja bym dał myślnik, powinno ładniej wyglądać.

Cytat:
Oddychanie utrudniał mu ciężar na piersi i kłucie w skórę na gardle.


Kłucie w skórę na gardle, to też mocno niesforne określenie.

Cytat:
Gdy otworzył oczy zobaczył mężczyznę w średnim wieku, ubranego w strój typowy dla mieszczanina z narzuconym długim płaszczem.


Znowu to gdy. A można łatwo temu zaradzić. Skrócić zdania, co dodatkowo trochę napięcie podbuduje.

Cytat:
Mimo pozornie swobodnej pozycji dało się zauważyć gotowość i wyczekujące napięci na jego ciele.


W jego ruchach lepiej, a nie na jego ciele.

Cytat:
Chłopak ostrożnie podniósł się z ziemi nie spuszczając wzroku ze stojącego mężczyzny.


Przecinek przed nie.

Cytat:
gdy w końcu odzyskał oddech.


I znów gdy. Musisz mocno się pilnować z tym słówkiem.

Cytat:
W odpowiedzi mężczyzna uniósł rękę by zamilkł i odwrócił się nasłuchując.


Kiepsko. Nie by zamilkł, ale może dając rozkaz do milczenia. Coś w tym stylu, bo to moje też nie do końca poprawne.

Cytat:
Ton jego głosu i sposób w jaki to wypowiedział sprawiły, że bez wahania ruszył za nim.


Kto ruszył.

Cytat:
Gdy przez dłuższą chwilę nic nie usłyszał pomyślał, że dziwny wędrowiec nie tylko jest niebezpieczny, ale również szalony. Gdy podnosił się już by wyjść na drogę, usłyszał cichy, ledwie słyszalny tętent kopyt. Dźwięk narastał i przybierał na sile, w miarę zbliżania się źródła. Gdy jeźdźcy pojawili się w zasięgu wzroku, jego serce stanęło.


Proszę bardzo. Cztery zdania, a trzy z nich zaczynają się na gdy. Musisz z tym powalczyć i to koniecznie. Powtarzające się zwroty, to naprawdę ciężka sprawa, sam to rozumiem doskonale, ale jakoś trzeba próbować zaradzić.

Cytat:
Przyłbica jednego z konnych zadzwoniła metalicznie


Tutaj też dałbym enter.

Cytat:
gdy celnie rzucony kamień trafił w jej bok.


Uważaj także na te gdy w środku. W ogóle musisz się teraz starać unikać konstrukcji Cośtam cośtam, gdy cośtam cośtam.

Cytat:
Cichy szmer poprzedził odgłos przebijania się sztyletu, rzuconego z nadludzką siłą przez blachy napierśnika.


Przecinek przed i po zwrocie ,,z nadludzką siłą". To wtrącenie, które nieoddzielone wywołuje ogromny chaos.

Cytat:
Nim zdążył zorientować się co się dziej


Przecinek przed co.

Cytat:
Ich czerwień byłą hipnotyzująca, sprawiała że człowiek nie mógł oderwać od nich wzroku.


Przecinek przed że.



Ok, skończone.

Muszę zacząć od tych zdań z gdy. Strasznie nadużywasz tego zwrotu, tyle muszę powiedzieć. Uważaj na niego, strzeż się go i zniweluj najlepiej do zera. Kiedy Ci przejdzie już ta tendencja do tego typu zdań, będziesz mógł go swobodnie używać.

Co więcej? Często pojawiają się jakieś źle użyty zwroty. Przykładów było kilka, więc tutaj nie będę poszczególnych przytaczał. Na to też musisz uważać, ale z tym już raczej trudniej sobie poradzić, bo zdarza się czasami, że wiemy, o czym chcemy pisać, ale brakuje tego jednego słowa, czy określenia. Uważaj na to i ewentualnie pisz prościej, bylebyś właściwych słów we właściwych miejscach używał.

Poza tym interpunkcja. Zmora każdego pisarza. Tutaj najlepiej obserwuj, jak to jest z tymi przecinkami u zawodowców. Bo z regułek niewiele się można nauczyć.

Tyle ode mnie. Jeśli chodzi o fabułę, to typowy heroic fantasy. Dzieciak wybawiony cudem od śmierci ma stać się kimś potężnym. To jednak przecież nie jest źle. Dla poćwiczenia i heroic dobry.

Ok. To kończę wywód. Powodzenia na przyszłość i do pracy.
Wto 12:15, 22 Lis 2011
patrycjusz
Pisarz
Pisarz



Dołączył: 02 Sty 2011
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: kobieta

Post
Dzięki Lux, dopiero teraz zauważyłem jak często pojawia się to nieszczęsne "gdy". Co do interpunkcji to i tak jest lepiej niż było, bo kiedyś w każdym zdaniu znalazłby się błąd.

Fabularnie rzeczywiście trochę heroic wychodzi mimo, iż inne zamierzenia i plany są (ale o tym cicho sza, może uda mi się kontynuować). Podsumowując dzięki za ocenę i sprawdzenie.

Pozdrawiam
patrycjusz


Post został pochwalony 0 razy
Wto 16:25, 22 Lis 2011 Zobacz profil autora
Lux
Gość






Post
Z interpunkcją, to wiadomo jak jest, więc tutaj absolutnie nie mam żadnych pretensji ;D
Wto 16:41, 22 Lis 2011
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum Napiszemy Strona Główna » Wasza twórczość literacka / Opowiadanie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin