Forum Napiszemy   Strona Główna
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
Oczy nigdy nie kłamią

 
Odpowiedz do tematu    Forum Napiszemy Strona Główna » Wasza twórczość literacka / Opowiadanie Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
Oczy nigdy nie kłamią
Autor Wiadomość
Gryper
Nowicjusz
Nowicjusz



Dołączył: 06 Lis 2011
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: mężczyzna

Post Oczy nigdy nie kłamią
Witam!
Nowy jestem na forum, mam nadzieję się tutaj zadomowić.
Za pisanie wziąłem się już jakiś czas temu. Teraz przyszła pora na sprawdzenie siebie.
Napisałem takie oto coś, co nazwałem "Oczy nigdy nie kłamią". Nie zdradzam o czym fabuła, tylko proszę o dotarcie do samego końca, bo nie jestem romanso-pisarzem.

Jeśli mógłbym prosić o ocenę, może sprawdzenie, albo i jakieś porady co do tego, jak lepiej pisać itp. to byłbym wdzięczny.
A teraz do lektury zapraszam.

Gryper
P.S. Mam nadzieję, że żadnego punktu regulaminu nie złamałem, zakładając ten temat. Jeśli tak się stało, proszę moderatorów o naprawę tego i naganę dla mnie.


„Oczy nigdy nie kłamią”

Adam wsiadł do autobusu i zręcznym ruchem prześlizgnął się na swoje ulubione miejsce naprzeciwko drzwi. Oparł się o szybę, ukradkiem lustrując okolicę.
Kilka razy zatrzymał wzrok to na kasowniku, to na bujającym miarowo uchwycie, ale tylko po to, by móc choćby na chwilę spojrzeć na nią. Jak zwykle siedziała na jednym z foteli przy końcu autobusu, czytając jakąś książkę. Niesforny kosmyk ciemnokasztanowych włosów wyrwał się zza ucha. Adam wstrzymał oddech. Nie zdawał sobie z tego sprawy, ale robił to bezwiednie za każdym razem, gdy na krótką chwilę zatrzymywał wzrok na jej twarzy, jakoby bojąc się zaburzyć przepiękny obraz. Nie miał wiele czasu. Wpatrywanie się w jeden punkt, w twarz pozornie niczym nie wyróżniającej się dziewczyny mogło wzbudzić jakieś podejrzenia. „Trzy do pięciu sekund, nigdy dłużej” powtarzał sobie za każdym razem, gdy na nowo rozpoczynał wędrówkę po twarzy nieznajomej. Wpierw oczy, niemal zawsze przymrużone i pochylone nad książką, następnie jego wzrok prześlizgiwał się po delikatnym łuku policzka, delektując się słodką nieregularnością delikatnych piegów, by wylądować na ustach, subtelnych, nieraz nerwowo zagryzanych, gdy ich właścicielka oczekiwała rozwoju akcji. Następnie mózg starał się zarejestrować twarz jako całość, pochłonąć ten obraz, jednak mentalna kopia nigdy nie zgadzała się w stu procentach z oryginałem.
Oczy pragnęły znów spotkać się z jasnym oceanem tęczówek dziewczyny, jednak Adam nie pozwalał na to. Po prostu się bał. Bał się, że pewnego dnia nieznajoma podniesie wzrok i dostrzeże wreszcie nic nie znaczącego, szarego człowieczka, wpatrującego się w nią. Bał się, co w tym momencie mogłaby pomyśleć. Bał się, że na zawsze straci nawet tak ulotny z nią kontakt, jak codzienne ukradkowe spojrzenia w autobusie.
Adam wbił wzrok w ziemię i zamyślił się. Był durniem. Kompletnym durniem, ofermą i tchórzem! Zachowuje się jak jakiś zboczeniec, prześladowca. Śledzi Bogu ducha winną dziewczynę, gapi się na nią… Ale przecież to wszystko nie tak. On wcale nie ma względem niej złych zamiarów. Ha! Już samo dotknięcie jej aksamitnej skóry odczułby jako jawną obrazę. Wulgarność względem tej niewinnej osóbki. Nie, nie jest złym człowiekiem. Po prostu nieśmiałym. Nie chce, by tak idealna istota kalała się chociażby spojrzeniem na niego… Jednak to jest zbyt silne. Musi spojrzeć jeszcze raz.
Chłopak podniósł wzrok i spojrzał za okno, by po chwili znów zerknąć na zapamiętane miejsce, lecz wtem przeszył go piorun strachu. Niebieskie oczy nie patrzą już na książkę, a prosto na niego. Źrenice okalane mozaiką linii i półkoli tworzące ciekawy wzór na ciemnych tęczówkach. Adam zapragnął nie tylko natychmiast odwrócić wzrok, ale i jak najszybciej wysiąść z autobusu, jednak nagle na twarz dziewczyny wystąpił delikatny uśmiech, gdy wróciła do czytania.
Wszystkie mięśnie chłopaka natychmiast zwiotczały w przypływie ulgi. Wraz z głębokim wdechem cały strach, jaki jeszcze chwilę temu panował nad Adamem uciekł, pozostawiając tylko tlące się gdzieś poza świadomością uczucie. Ciepły płomyk tuż obok serca, gorejący teraz silniej niż kiedykolwiek wcześniej…


Adan wszedł do domu, zamknął drzwi i zostawiwszy torbę w przedpokoju ruszył do kuchni. Od rana nic nie jadł – ot, maniera i przystosowanie do pracy, bo przez swoje osiem godzin mógł zrobić nieco więcej nie robiąc sobie półgodzinnej przerwy na jedzenie, a przez to nieraz wyjść wcześniej z pracy.
Wrzucił w siebie dość obfity obiad i usiadł przed komputerem, by choć chwilę odetchnąć, jednak nie potrafił się na niczym skupić. Coś wciąż dręczyło go i gryzło od środka, jakoby próbując wydostać się na wolność. Chłopak znał to uczucie, które niestety pojawiało się zdecydowanie zbyt rzadko. Musiał coś narysować.
Wyłączył komputer, odłożył na bok klawiaturę i myszkę. Monitor odsunął na krawędź niewielkiego stolika i rozłożył swoje przybory – ołówki o różnej grubości, dwie wysłużone już nieco gumki i obowiązkowo temperówka. Brakowało mu tylko materiału, po którym mógłby pobazgrać.
Beznamiętnie wyciągnął z trzewi drukarki plik śnieżnobiałych kartek, podniósł ołówek i zastanowił się chwilę. Coś kłębiło mu się w umyśle. Jakiś nieuformowany jeszcze do końca pomysł czaił się w wiecznej mgle świadomości, czekając na odpowiedni moment, by uderzyć. I właśnie gdy już miał wstawać, by zrobić sobie przynajmniej herbaty, jakoś wywołać tą reakcję, jak grom z jasnego nieba spadł na niego obraz. Szkic nieznajomej z autobusu, nad wyraz wyraźny i dokładny.
Wpierw poczuł ekscytację. To mogło się udać. Chwilę później jednak zdroworozsądkowa część jego mózgu doszła do głosu, przywołując dziesiątki nieudanych prób dokonania tego karkołomnego zadania – szkicu twarzy kobiety, na którą nie można patrzeć dłużej niż kilka sekund…
Mimo wszystko, z westchnieniem złapał twardszy ołówek i naszkicował owal twarzy. Przecierając gumką niepasujące elementy, doprowadził kontur do odpowiedniego kształtu.
Dalszej części procesu twórczego nie pamiętał za dobrze. Na pewno kilka razy zmieniał ołówki. Jak przez mgłę przypominał sobie własne przekleństwa rzucane pod adresem wciąż tępiącego się kawałku drewna z grafitowym sercem, którego nie mógł odpowiednio zatemperować.
Kolejnym momentem, w którym był całkowicie świadomy, był moment pociągnięcia ostatniej kreski przy oku, symbolizującej drobną zmarszczkę, która zawsze powstaje, gdy człowiek się uśmiecha.
Tak, jego Ania – bo tak w myśli nazywał nieznajomą – uśmiechała się do niego.
To była zdecydowanie najlepsza próba podrobienia wyglądu dziewczyny, jednak cały czas czegoś brakowało. Czegoś piekielnie ważnego.
Adam, teraz całkowicie umazany grafitem na rękach i twarzy, delikatnie odłożył nieskończony rysunek i sięgnął po kolejną kartkę, rysując delikatną falę oka – już nie przymrużonego, pochylonego nad książką, a patrzącego wprost na obserwatora.
Już wiedział, czego brakuje. Tego niesamowitego witrażu oczu, które przecież nie były zupełnie płaskie, pozbawione przebarwień i linii, komponujących się w piękny obraz.
Spróbował zupełnie losowo poustawiać przecinające się kreski, bo nie był w stanie w pełni przywołać obrazu oczu nieznajomej. Zupełnie nie wyszło, tęczówka wyglądała jak poszatkowana przez niewprawnego rzeźnika.
Spróbował jeszcze raz, teraz skupiając się raczej na wycinkach okręgów. Też nie, całość wyglądała jak pokrojona cebula, albo porozrzucane, ścięte niedawno włosy.
Zdenerwowany rzucił ołówkiem o ziemię, gniotąc kartkę. Drewienko pękło na dwie, niemal idealnie równe części.
Adam westchnął tylko, schował nowy rysunek do teczki i posprzątał z grubsza bałagan, jaki powstał podczas rysowania.
Wyrzucając śmieci spojrzał za okno – słońce powoli chowało się za horyzontem, świecąc ciepłym, pomarańczowym blaskiem.
- Dajcie mi taką kredkę, a przebiję Monet’a… - powiedział sam do siebie i poszedł się umyć.

Następnego dnia, wracając z pracy znów ukradkowo spojrzał na Anię. Starał się zarejestrować jak najwięcej szczegółów, nim będzie musiał rozstać się z nieznajomą, odejść w swoją szarość rzeczywistości, która nabierała koloru tylko przy jej oczach. Niesamowitych oczach…
Sam się sobą zdziwił, ale już po kilku dogłębnych spojrzeniach dostrzegł pewien algorytm, pewną prawidłowość w mozaice linii. Jeden układ powtarzał się równo pięć razy, mając środek szczytowego półokręgu dokładnie na samej górze. Dzisiaj znów spróbuje narysować te wspaniałe oczy, tym razem mając chociaż za kierunek odkryty przed chwilą algorytm. Pewnie znów się nie uda, lecz czymże byłby człowiek, gdyby nie próbował?

Kilka godzin później, gdy leżał już w łóżku, delektując się łagodną, płynącą ze słuchawek muzyką, jego myśli podryfowały swobodnie ku Ani.
Oczami wyobraźni zobaczył – i to dosłownie ZOBACZYŁ, a nie tylko wyobraził sobie, zrekonstruował, czy przypomniał – jak dziewczyna stoi przed nim, uśmiechając się. W pierwszym odruchu wyciągnął rękę, lecz gdy ta tylko pojawiła się w polu widzenia, cofnął ją, jakoby naruszył niewidzialną granicę.
Obraz począł falować, rozmywać się i znów zamieniać w nieprzeniknioną czerń. Adam westchnął tylko głębiej, zdjął słuchawki i zasnął.
Nie wiedział, że kilka przecznic dalej nieznajoma dokładnie w tym samym momencie odpływa do krainy snu…
Kolejny nudny dzień w pracy Adam pożegnał z niewysłowioną ulgą. Miał dość ciągłego nagabywania szefa, niedotrzymanych terminów i zalegających artykułów do przejrzenia. Kiedyś miał to wszystko doskonale rozplanowane, lecz im dłużej pracował, tym luźniej do swoich obowiązków podchodził i tym większe zaległości tworzył. Nadgodzin nie brał już od kilku miesięcy, a stos plików nadsyłanych na jego firmową skrzynkę mailową rósł w postępie geometrycznym, nigdy nie zbliżając się nawet do zera.
Na domiar złego spóźnił się na autobus, więc jedyna pociecha jego dnia również przeszła mu koło nosa.
- Kończ waść, wstydu oszczędź… - rzucił jakby od niechcenia do stojącego wysoko słońca Adam, wsiadając do pojazdu, w którym nie było jego nieznajomej.
Oparł się o szybę i odruchowo rozejrzał, zatrzymując na strategicznych punktach. O dziwo Ania siedziała na swoim miejscu, pochylając nad książką, jak gdyby nigdy nic.
- Też się spóźniła? Dziwne… - szepnął do siebie tak cicho, że zagłuszyłaby go poranna bryza wpadająca przez okno.
Autobus zahamował gwałtownie, wytrącając z rąk dziewczyny dość delikatnie trzymaną powieść. Schyliła się po nią i schowała do torby, spoglądając przez okno na zbliżający się przystanek.
- Na kogo czekasz? – znów szepnął Adam. Stojąca obok niego staruszka spojrzała na niego badawczo, lecz nie zareagowała.
Drzwi otworzyły się, wpuszczając strumień ludzi, który dość szybko rozpierzchł się po na wpół pustym pojeździe, zajmując wszystkie wolne siedzenia. Do Ani przysiadł się jakiś facet. Wyglądał nieco nieprzyjaźnie, może nawet wrogo. Wyraźnie widać było godziny spędzone na siłowni, oraz stopniowy, postępujący od urodzenia zanik mózgu. Typowy osiłek, rozpychający się teraz na zbyt małym siedzeniu, przygniatający dziewczynę do okna.
Adam całkiem otwarcie oglądał całe zajście. Nie bawił się w podchody, zwody i próby ukrycia swoich zamiarów. Po prostu wlepiał wzrok w niecodzienną scenę, gotów w każdej chwili zareagować.
Wtem jednak Ania spojrzała przymilnie na osiłka i pocałowała go w policzek. Nie tak, jak się całuje brata, czy dobrego kolegę. W tym było coś więcej. Jakieś nieuchwytne zaangażowanie, ulotna radość z tak drobnego czynu. Adam od razu wyczuł, że to jednak nie jest kolejny, przygłupi osiłek.
To uderzyło go z siłą stutonowego kowadła. Odwrócił głowę, zamknął oczy i nie otworzył ich aż do swojego przystanku. Nie chciał na nic patrzeć. Nie chciał przypadkiem znów ujrzeć raniącej serce sceny. Liczył zatrzymania i otwarcia drzwi, by wiedzieć dokładnie, kiedy wysiąść, a gdy już to zrobił, szybkim krokiem ruszył do domu.
Miał dość tego dnia. Najgorszego dnia jego życia.

O dziwo nazajutrz słońce wstało o tej samej porze co zawsze, przechodząc obojętnie obok zbolałej duszy Adama. Nikt nie dostrzegał tego, co czuł.
Jasnym było, że w autobusie nikt nie zainteresuje się smutnym facetem, leniwie trzymającym żółtą rurkę, zwisając z niej jak leniwiec uwieszony na pniu drzewa.
W pracy jednak liczył na choć krztynę zainteresowania. Chociażby jedno pytanie od kolegi z biurka obok.
Krótkie „Coś się stało?” wystarczyłoby. I tak by pewnie nie odpowiedział, starając się zbyć natręta, jednak samo pytanie podniosłoby go na duchu. Upewniło, że ktoś jednak czuwa, komuś nie jest zupełnie obojętne to, co z nim nie tak.
Nic takiego się nie stało.
Ostatnim gwoździem do trumny była podróż powrotna do domu. Ulubione miejsce Ani zajęła jakaś starucha, plotkująca ze swoją sąsiadką na temat swoich bolących korzonków. Ona nie miała takich pięknych oczu, jak nieznajoma…
Adam powlókł się do domu, mając w głowie tylko jedną myśl. Jedno, proste zdanie, które podsumowywało wszystkie jego odczucia. „Jeśli bez niej, to po co?”.
Na pozór zupełne nielogiczne, w umyśle chłopaka kiełkowało, przekształcało się wciąż dając nowe rozwiązania problemu. Tylko jedno okazało się słuszne, a na dodatek łatwe do wykonania.
Mężczyzna usiadł przy swoim biurku, położył na nim plik kartek i spróbował po raz ostatni narysować oko nieznajomej.
Dwie, pociągłe kreski tworzące powieki, później zgrabne półkole, znikające pod pierwszą linią. W mgnieniu oka powstała też źrenica i delikatny światłocień. Pozostało najtrudniejsze. Skomplikowany wzór na tęczówce.
Adam zamknął oczy i zaczął rysować. Ręka sama plątała się w przeznaczonym dla niej miejscu. Gdy ruch ustał, chłopak spojrzał w dół, by ocenić efekt swojej pracy.
- Udało się… Wreszcie się udało! – krzyknął, kończąc rysunek kilkoma pociągnięciami.
Spojrzał na gotowy portret. Był niemal idealny. Niemal, ponieważ geniuszu nigdy nie uda się bezbłędnie podrobić, jednak efekt był powalający.
Uśmiech jednak spełzł z jego twarzy równie szybko, jak się pojawił.
Trzeba było dopełnić drugiej części planu, nierozerwalnie połączonej z trzecią częścią.
Adam zatemperował ołówek i wziął kolejną kartkę, skrobiąc po niej drobnym, pochyłym pismem:

„Ktokolwiek znajdzie ten list, niech odda go, razem z rysunkiem niebieskookiej piękności jeżdżącej autobusem linii 57 o godzinie 16.12. Rozpoznasz ją bez trudu, narysowałem ją najlepiej jak mogłem na kartce leżącej obok.
Do nieznajomej, którą od lat podziwiałem: Forma bonum fragile. „

Chłopak odłożył ołówek i wstał. Pora na trzecią część planu, chyba najtrudniejszą.
Przerzucił dawno nieużywany kabel przedłużacza przez hak wiszący z sufitu – kiedyś zawisnąć miał na nim piękny żyrandol – i stanął na stołku.
Zawiązał tak dobrze znany ludzkości od wieków węzeł i włożył głowę w pętle.
- Żyj i bądź piękna… - powiedział i już miał skoczyć, lecz coś go nagle powstrzymało.
Jak kubeł zimnej wody wylany na twarz coś w jego umyśle zabłysło, porażając swoją genialnością. Kolejne zdanie, które i tym razem zawładnęło całą jego świadomością.
- Czemu to ja muszę cierpieć za grzechy innych? – zapytał sam siebie, lecz nie znalazł odpowiedzi.
Zszedł ze stołka, rozwiązał kabel i rzucił go na ziemię. Nie był mu już potrzebny.
Adam usiadł przed komputerem, uderzając w klawiaturę z niespotykaną prędkością, szukając wszelkich informacji na temat nieznajomej z autobusu…

Godzinę później, ubrany w czarną kurtkę, szedł w stronę centrum handlowego, gdzie teraz powinna być Ania, razem ze swoim nowym chłopakiem. W myślach Adam tworzył coraz to bardziej skomplikowane i wielokrotnie złożone wiązanki na jego temat, wyobrażając sobie co zrobi, gdy go wreszcie dorwie. Chciał walczyć. Musiał walczyć o niewinność swej wybranki.
Nie było innego wyjścia.

Tak jak się spodziewał, po krótkiej rundce po niezbyt wielkim centrum handlowym odnalazł i dziewczynę i towarzyszącego jej osiłka. Stali na środku sklepu z ubraniami, pilnowanego przez dość postawnego ochroniarza. Musiał zaczekać, zbyt niebezpieczne byłoby atakowanie teraz.
- Nierozważny drapieżnik, to martwy drapieżnik – powtarzał Adam, nie zdając sobie sprawy z tego, że mówi na głos.
Krążył nerwowo w tę i powrotem, czekając, aż znienawidzona kupa mięcha zapłaci za ubrania i wyjdzie ze sklepu. Niepostrzeżenie przeszedł tuż obok, zapoznając się ze swoją ofiarą. Z jej zapachem, słabymi punktami, miejscami, w które można uderzyć. Anonimowość działała na jego korzyść, mógł dokładnie zaplanować atak. Był panem sytuacji.

Adam wiedział, że to co robi nie jest tylko jego decyzją. To nie tylko jego obowiązek, ale i misja. Misja zesłana przez jakąś wyższą istotę, która też pragnie, by Ania była bezpieczna.
Ania MUSI być bezpieczna. MUSI!
Istota czuwająca nad nim przygotowała wszystko do ostatecznego uderzenia. Nieznajoma, jego podopieczna, zapewne działając pod wpływem swojego opiekuna poszła do toalety, zostawiając osiłka samego przed drzwiami. Oparł się, zapewne wyobrażając sobie ohydne rzeczy, jakie mógł jej zrobić. Zaraz pożałuje tego, że w ogóle kiedykolwiek na nią spojrzał!
- Idź, mój sługo. Czyń, do czegoś został stworzony… - szepnął wężowy głos do ucha Adama.
Chłopak skinął głową i wyjął długi, kuchenny nóż schowany za pazuchą i wsuwając go do rękawa.
Wyszedł zza rogu, jakoby tylko chciał skorzystać z toalety. Osiłek spojrzał na niego bardziej od niechcenia, niźli z faktycznego zainteresowania.
Wężowy głos znów przemówił, teraz znacznie głośniej i wyraźniej.
- TERAZ! – ostatnia litera rozpłynęła się w powietrzu w długie „s”.
Adam usłuchał. Wyciągnął nóż i dźgnął mężczyznę w brzuch. Zdziwione oczy wyszły z orbit, patrząc na swojego oprawcę, na którego twarzy gościło już tylko szaleństwo pomieszane z radością i ekstazą. Spełnieniem.
- GIŃ! NIE MASZ PRAWA ŻYĆ, BĘDĄC OBOK NIEJ! – wykrzyczał Adam, wyciągając nóż i wbijając go jeszcze raz, nieco wyżej i głębiej.
Gorąca krew spłynęła po rękojeści, oblepiając rękę ciepłą rękawiczką.
Kilka kolejnych pchnięć zlało się w jedno, gdy nożownik siedział na swojej ofierze, upewniając się, że ta nie żyje.
Wrzaski musiały zwabić Anię, która wypadłszy z drzwi i ujrzawszy makabryczną scenę, stanęła jak wryta, by po chwili zacząć krzyczeć i płakać jednocześnie.
Adam spojrzał na nią jeszcze raz. Na te piękne oczy, które od tak dawna podziwiał, które od tak dawna próbował odtworzyć.
Spojrzał na nie i dostrzegł ból.
Nie tego chciał.
Zawiódł.
Zawiódł.
Syczący głos zawtórował.
- ZAWIODŁEŚ! ZAWIODŁEŚ!
Po jego policzku spłynęła jedna łza. Wiedział, że zrobił źle. Wiedział, że nie w ten sposób powinien służyć swojej podopiecznej i swojemu panu. Podniósł zakrwawiony nóż, który cały czas ściskał kurczowo w dłoni i przebił swoje serce.
Jak dobrze znał to kłujące uczucie za mostkiem. Tyle razy już go nawiedzało.
Wypuścił ostrze z ręki i spojrzał jeszcze raz na swoją podopieczną.
W jego oczach nie było fałszu. Naprawdę kochał. Naprawdę nienawidził…


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Gryper dnia Nie 22:01, 06 Lis 2011, w całości zmieniany 1 raz
Nie 21:49, 06 Lis 2011 Zobacz profil autora
patrycjusz
Pisarz
Pisarz



Dołączył: 02 Sty 2011
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: kobieta

Post
Jak tylko znajdę czas to postaram się sprawdzić twój tekst. W międzyczasie zapraszam do działu Przywitaj się
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez patrycjusz dnia Nie 23:05, 06 Lis 2011, w całości zmieniany 1 raz
Nie 23:05, 06 Lis 2011 Zobacz profil autora
Gryper
Nowicjusz
Nowicjusz



Dołączył: 06 Lis 2011
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: mężczyzna

Post
O, racja, dzięki za przypomnienie. Trzeba się przywitać...

I wdzięczny bym był, gdybyś przeczytał i napisał, jak się podoba...


Post został pochwalony 0 razy
Pon 18:13, 07 Lis 2011 Zobacz profil autora
patrycjusz
Pisarz
Pisarz



Dołączył: 02 Sty 2011
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: kobieta

Post
Witam
Postaram w miarę możliwości sprawdzić twój tekst, jednak na rzetelną ocenę będziesz musiał poczekać aż zrobi to Lux bądź Young.

Cytat:
, to na bujającym miarowo uchwycie,


"Się" po bujającym powinno być

Mam wrażenie że troszkę za dużo przecinków się pojawia, ale zostawię to innym Twisted Evil

Cytat:
słodką nieregularnością delikatnych piegów


Trochę przekombinowany opis. Nie wiem jak nieregularność może być słodka.

Cytat:
Oczy pragnęły znów spotkać się z jasnym oceanem tęczówek dziewczyny, jednak Adam nie pozwalał na to.


Powinno być "Adam nie pozwalał im na to."


Cytat:
Bał się, że na zawsze straci nawet tak ulotny z nią kontakt, jak codzienne ukradkowe spojrzenia w autobusie.


"kontakt, jakim były ukradkowe(...)"

Cytat:
Źrenice okalane mozaiką linii i półkoli tworzące ciekawy wzór na ciemnych tęczówkach.


Albo on miał sokoli wzrok albo ona siedziała tuż obok niego. Wzory na tęczówce są dość drobne i nawet z bliska ciężko je zauważyć. Spróbuj stanąć przed lustrem i zbliżać się do momentu aż zobaczysz wzór na tęczówce. Blisko nie?

Cytat:
Adan wszedł do domu, zamknął drzwi


Literówka powinno być chyba Adam.

Cytat:
Wrzucił w siebie dość obfity obiad


Powinno być raczej "zjadł" bo wrzucić to można węgiel do pieca. Chyba że chodzi o jakiegoś fast fooda (pizza, mrożonki czy coś takiego).

W tym miejscu nasuwa mi się pytanie: ile on właściwie ma lat? Bo niby chodzi do pracy ale zachowuje się bardzo "jak my" - czyli jak nastolatek.

Cytat:
a stos plików nadsyłanych na jego firmową skrzynkę mailową


Określenie stos chyba odnosi się bardziej do papierów niż plików. Kolejka była by odpowiedniejszym określeniem.

Cytat:
go poranna bryza wpadająca przez okno.


Albo się pogubiłem albo to jest niespójność czasowa. On wyszedł z pracy i raczej nie pracuje na nocną zmianę, więc skąd poranek? A bryza to nad morzem raczej.

Cytat:
Krążył nerwowo w tę i powrotem, czekając, aż znienawidzona kupa mięcha zapłaci za ubrania i wyjdzie ze sklepu.


I nikt nie zwrócił uwagi na krążącego nerwowo człowieka w małym centrum handlowym? Dziwne cuda opowiadasz.

Cytat:
- TERAZ! – ostatnia litera rozpłynęła się w powietrzu w długie „s”.


Mimo że nie byłoby to poprawne mógłbyś zapisać to fonetycznie "Terass".

Uff. Dotrwałem do końca. Nie dlatego że tekst był zły tylko pierwszy raz sprawdzałem w całości. [ironia]Dlatego brawa dla mnie!!![/ironia]. A tak na poważnie to tekst dobry, moim skromnym zdaniem. Błędy jakie zauważyłem wypisałem a sama fabuła była ciekawa i wciągająca a zakończenie zaskakujące. Nie jest to twoje pierwsze opowiadanie, nie mylę się prawda? Dla mnie tak 7/10. Ale jak już pisałem poczekaj na opinie innych bo ja jeszcze newbie w te klocki jestem Wink


Post został pochwalony 0 razy
Pon 20:10, 07 Lis 2011 Zobacz profil autora
Gryper
Nowicjusz
Nowicjusz



Dołączył: 06 Lis 2011
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: mężczyzna

Post
Cytat:
"Się" po bujającym powinno być


Nie, nie powinno być. Unikałem powtórzenia;) Można wstawić, ale nie jest konieczne.

Cytat:

Trochę przekombinowany opis. Nie wiem jak nieregularność może być słodka.


Opis dotyczy samych piegów. I to one są słodkie. Nieregularność to też opis piegów, z tym że zawarty w takim zakombinowanym opisie. Uważam, że jest OK, ale i też się nie wykłócam.

Cytat:
"kontakt, jakim były ukradkowe(...)"


Również powtórzenie, a moja wersja też jest poprawna.

Spójrz ciut dalej, tam zdanie chyba zaczyna się od "był".

Cytat:

Albo on miał sokoli wzrok albo ona siedziała tuż obok niego. Wzory na tęczówce są dość drobne i nawet z bliska ciężko je zauważyć. Spróbuj stanąć przed lustrem i zbliżać się do momentu aż zobaczysz wzór na tęczówce. Blisko nie?


Hmmmm... Celna uwaga, będę musiał to przemyśleć.

Cytat:
Powinno być raczej "zjadł" bo wrzucić to można węgiel do pieca. Chyba że chodzi o jakiegoś fast fooda (pizza, mrożonki czy coś takiego).

W tym miejscu nasuwa mi się pytanie: ile on właściwie ma lat? Bo niby chodzi do pracy ale zachowuje się bardzo "jak my" - czyli jak nastolatek.


a) Zjadł nie pamiętam czemu, ale unikałem... Powtórzenie? Ale sprawdzę dokładniej, jak odpiszę.
b) Hmmm... Nie wiem ile ma lat;) Raczej jakiś młody jest. Nie więcej niż 25, tak sądzę, więc i dość... młodzieńcze zachowania mogą być.

Cytat:

Określenie stos chyba odnosi się bardziej do papierów niż plików. Kolejka była by odpowiedniejszym określeniem.


Kolejka plików też nie pasuje. Ale oczywiście, wezmę pod rozwagę, dzięki.

Cytat:
Albo się pogubiłem albo to jest niespójność czasowa. On wyszedł z pracy i raczej nie pracuje na nocną zmianę, więc skąd poranek? A bryza to nad morzem raczej

ZagłuszyłaBY go ta bryza.
Przenośnia, chodziło o fakt, jak cicha jest bryza i do niej porównanie.

Cytat:
I nikt nie zwrócił uwagi na krążącego nerwowo człowieka w małym centrum handlowym? Dziwne cuda opowiadasz.

A może na kogoś czekał? A może musiał do toalety iść, gdy ta zajęta była? Ludzie mogli go w ogóle nie zauważyć. A raczej zauważyć i zbagatelizować.

Cytat:
Mimo że nie byłoby to poprawne mógłbyś zapisać to fonetycznie "Terass".

To byłoby poprawne, bo jest to część dialogu - tam można okropne rzeczy wypisywać.
Chodziło jednak o zjawisko, jak gdyby jakiś głos powiedział normalnie, "teraz", a ostatnia litera rozbrzmiała echem, przekształcając się w "s".

Cytat:
A tak na poważnie to tekst dobry, moim skromnym zdaniem. Błędy jakie zauważyłem wypisałem a sama fabuła była ciekawa i wciągająca a zakończenie zaskakujące. Nie jest to twoje pierwsze opowiadanie, nie mylę się prawda? Dla mnie tak 7/10. Ale jak już pisałem poczekaj na opinie innych bo ja jeszcze newbie w te klocki jestem


Miło mi takie słowa słyszeć.
7/10? Świetna ocena! Dzięki wielkie za aż tak wysoką notę.
I nie, to nie jest moje pierwsze opowiadanie. Trochę już tego było. Nie tak dużo znowu... nie ważne.

Czekam na inne oceny(nie umniejszając Twojej, patrycjuszu!), bo zawsze lepiej by było mieć jakieś porównanie.

Dziękuję Ci bardzo, patrycjuszu jeszcze raz. Korektę wykonam, nad błędami się zastanowię, obiecuję poprawęWink


Post został pochwalony 0 razy
Pon 20:29, 07 Lis 2011 Zobacz profil autora
Don Self
Geniusz
Geniusz



Dołączył: 28 Mar 2010
Posty: 554
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: mężczyzna

Post
Ok, więc czas na moją ocenę. Twój tekst oscylował wokół psychologii zwykłego szaleńca.
Ode mnie dowiesz się co zrobiłeś źle, bo tą tematyką zajmuję się na co dzień (gdy piszę).
Na wstępie powiem Ci, że wstęp opowiadania był śmiertelnie nudny, naszpikowany błędami i niezgrabnymi zdaniami. Widać tutaj, że nie wiedziałeś jak zobrazować pewne rzeczy (zapędzając się jednocześnie w kozi róg, robiąc błędy).
Prawdę mówiąc początek opowiadania wprawił mnie w dziwny nastrój, ponieważ z każdą chwilą przestawałem czytać, a zaledwie oglądałem tekst. Nie dlatego, że się rozpraszałem - po prostu nie zrobiłeś na mnie wrażenia.

Co do dalszej części, to nie było lepiej, ponieważ:
1. Nie polubiłem głównego bohatera. Nawet mu nie współczułem. Był dla mnie całkowicie obojętnym typkiem, którego nie bardzo chciałem zrozumieć.
2. Nie przykładałeś się do jego portretu psychologicznego, co jest oczywiście najważniejszym elementem takiego opowiadania.
3. Cały czas mówiłeś czytelnikowi wszystko wprost. (Mogłem poczuć się jak idiota, który nic nie potrafi zrozumieć sam, i wszystko trzeba mi mówić prosto w twarz.) Jednym słowem myślałeś za czytelnika, a czytelnik też ma mózg. Wink
4. Znowu nieładne zdania psuły, już i tak, zniszczoną kompozycję.
5. Temat jest już trochę oklepany, a zakończenie było najprzewidywalniejsze z najprzewidywalniejszych.
6. Poza tym co powyżej nie mam żadnych zastrzeżeń co do tekstu Very Happy.

Muszę tutaj jeszcze wspomnieć o dialogach, bo to jest chyba najtrudniejsza część pisania tekstu prozatorskiego. Mianowicie, dialogi w twoim opowiadaniu były sztuczne do granic możliwości. Nie wiem jak reszta czytelników, ale ja tak uważam.
Polecam przeczytanie jakiegoś dobrego artykułu na temat pisania dialogów. Jest ich bowiem dużo i masz z czego wybierać. Wink To nietrudne.

jeszcze raz przyczepię się do zakończenia, oraz do opisu morderstwa. Bardzo słabo to ukazałeś. Zbyt mało porównań zostało użytych, a jeśli już jakieś były to najczęściej niezbyt dobre.

"Gorąca krew spłynęła po rękojeści, oblepiając rękę ciepłą rękawiczką."

Słabo to porównałeś. Przyznaj. Very Happy

Jedziemy dalej:
Za mało porównań to jedno. Kolejnym ważnym aspektem, który pominąłeś, to jakieś zgrabne metafory, które jeszcze lepiej zobrazowałyby sytuację.

następną istotną sprawą jest budowanie napięcia w tego typu tekście. Mianowicie w ogóle ci to nie wyszło. Przynajmniej ja nie odczułem tego w jakiej sytuacji znalazł się bohater. Nie przeszył mnie żaden dreszczyk emocji (nawet najsłabszy).
Na koniec (co do samego zakończenia): śmierć głównego bohatera w ogóle mnie nie wzruszyła. Przepraszam bardzo za tą znieczulicę, ale nic na to nie poradzę.
Moja ocena: 1.5/10

Dziękuję za uwagę. Daj znać jak napiszesz coś nowego.


Post został pochwalony 0 razy
Sob 20:14, 12 Lis 2011 Zobacz profil autora
Gryper
Nowicjusz
Nowicjusz



Dołączył: 06 Lis 2011
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: mężczyzna

Post
Cytat:
Ode mnie dowiesz się co zrobiłeś źle, bo tą tematyką zajmuję się na co dzień (gdy piszę).


To fajnie, dzięki:)

Cytat:
Na wstępie powiem Ci, że wstęp opowiadania był śmiertelnie nudny, naszpikowany błędami i niezgrabnymi zdaniami. Widać tutaj, że nie wiedziałeś jak zobrazować pewne rzeczy (zapędzając się jednocześnie w kozi róg, robiąc błędy).
Prawdę mówiąc początek opowiadania wprawił mnie w dziwny nastrój, ponieważ z każdą chwilą przestawałem czytać, a zaledwie oglądałem tekst. Nie dlatego, że się rozpraszałem - po prostu nie zrobiłeś na mnie wrażenia.


Nie zrobiłem na Tobie wrażenia? Wybacz;)
Tekst zaczynał się, nie mając być horrorem, dopiero na końcu w coś horroro-podobnego się przeistoczył. Przyznaję, końcówka była nie do końca przemyślana i to mój błąd. Mogłem to lepiej rozplanować.
A że Cię nie zainteresowała... cóż, ja też romansideł nie trawięWink

Cytat:
1. Nie polubiłem głównego bohatera. Nawet mu nie współczułem. Był dla mnie całkowicie obojętnym typkiem, którego nie bardzo chciałem zrozumieć.


Och, Ty bezuczuciowy draniu;)
Chciałem zrobić coś innego. W większości romansideł(jak mniemam, nie czytuję) miłość opiera się na bazie erotyzmu, bezmyślnego pożądania. Chciałem pokazać, że można inaczej...
Ale oczywiście, dzięki za zwrócenie uwagi.

Cytat:
2. Nie przykładałeś się do jego portretu psychologicznego, co jest oczywiście najważniejszym elementem takiego opowiadania.


Za mało miejsca miałem, za krótki to tekst, żeby bardzo dokładnie wszystko opisywać. Można by było trochę nad tym popracować, ale i nie widzę większego sensu w szczegółowym rozpisywaniu każdej umysłowej zmarszczki bohatera. To dobre na powieść.

Cytat:
3. Cały czas mówiłeś czytelnikowi wszystko wprost. (Mogłem poczuć się jak idiota, który nic nie potrafi zrozumieć sam, i wszystko trzeba mi mówić prosto w twarz.) Jednym słowem myślałeś za czytelnika, a czytelnik też ma mózg.


Tutaj dwa powody:
1) Krótki tekst.
2) Pozostawianie zbyt wielu domysłów też może wpłynąć źle na tekst, zwyczajnie sprawiając, że nie będzie wiadomo o co chodzi.

Cytat:
4. Znowu nieładne zdania psuły, już i tak, zniszczoną kompozycję.


Ranisz mą duszęWink
Jakież to nieładne zdania?

Cytat:
5. Temat jest już trochę oklepany, a zakończenie było najprzewidywalniejsze z najprzewidywalniejszych.

Hmmm... Nie powiedziałbym, że oklepany, z powodu właśnie aspektu miłości - nie erotycznej, a raczej platonicznej.
Zakończenie? Cóż, czytając pierwsze fragmenty, nawet do samobójstwa nie przypuszczałbym, że gość zabije... Ale może to tylko ja?Wink

Cytat:
Muszę tutaj jeszcze wspomnieć o dialogach, bo to jest chyba najtrudniejsza część pisania tekstu prozatorskiego. Mianowicie, dialogi w twoim opowiadaniu były sztuczne do granic możliwości. Nie wiem jak reszta czytelników, ale ja tak uważam.


Nu, szto Ty?
Gdzie sztuczne? Może miejscami. Pomijając fakt, że było ich bardzo niewiele...
Sztuczne mogły wydawać się pytania zadawane samemu sobie - to przyznaję.
Ale dalej ten szepczący głos... chyba nie.
Możesz jednak mieć rację.

Cytat:
jeszcze raz przyczepię się do zakończenia, oraz do opisu morderstwa. Bardzo słabo to ukazałeś. Zbyt mało porównań zostało użytych, a jeśli już jakieś były to najczęściej niezbyt dobre.


1) Nie wychodzi mi to JESZCZE zbyt dobrze. Ale ćwiczę.
2) Miało być krótko i możliwie szybko, więc i się za bardzo w tym nie rozsmakowywałem.

Cytat:
"Gorąca krew spłynęła po rękojeści, oblepiając rękę ciepłą rękawiczką."

Słabo to porównałeś. Przyznaj.


Muahahahahaah!
Po prostu zaraz padnę ze śmiechu;) Ty lubisz Kinga, nie? Tak z Twoich postów wynika i podpisu.
To z ciepłą rękawiczką jest niemal żywcem z Komórki wyjęte;) Więc sam na swojego mistrza "wjechałeś"Wink

Cytat:
Za mało porównań to jedno. Kolejnym ważnym aspektem, który pominąłeś, to jakieś zgrabne metafory, które jeszcze lepiej zobrazowałyby sytuację.


Nie lubię z tym przesadzać, bo wtedy tekst nabiera niepotrzebnej... epickości. Dobre porównania, metafory są OK. Ale co za dużo, to nie zdrowo...

Cytat:
następną istotną sprawą jest budowanie napięcia w tego typu tekście. Mianowicie w ogóle ci to nie wyszło. Przynajmniej ja nie odczułem tego w jakiej sytuacji znalazł się bohater. Nie przeszył mnie żaden dreszczyk emocji (nawet najsłabszy).


Bo nie miał. To nie jest horror, a raczej romans. Horrorowe ma tylko zakończenie.
Choć i nad budowaniem napięcia muszę popracować - to chyba mój trzeci tekst z kategorii horrorowatych. Kiedyś trzeba się wprawić.

Cytat:
Na koniec (co do samego zakończenia): śmierć głównego bohatera w ogóle mnie nie wzruszyła. Przepraszam bardzo za tą znieczulicę, ale nic na to nie poradzę.


No i dobra;) Chociaż wiem co mam poprawiać.

Cytat:
Moja ocena: 1.5/10


Hmmm... To i tak więcej niż 1, albo zero, nie?


Cytat:
Dziękuję za uwagę. Daj znać jak napiszesz coś nowego.


To ja dziękuję za sprawdzenie. I dam znać, jak powstanie coś lepszego, bo nowego trochę już powstało...

Dziękuję Ci Self za ocenę. Krytykę i zmieszanie mnie z błotem;)
Może nie ze wszystkim się zgadzam, ale na pewno wszystko wezmę pod uwagę. Nie ma innego wyjścia.

Obiecuję poprawę i proszę o sprawdzenie jakiegoś kolejnego tekstu, który może się kiedyś pojawi...

Jeszcze raz dzięki.

Gryper


Post został pochwalony 0 razy
Sob 21:01, 12 Lis 2011 Zobacz profil autora
Don Self
Geniusz
Geniusz



Dołączył: 28 Mar 2010
Posty: 554
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: mężczyzna

Post
Nie chodziło mi o zmieszanie Ciebie z błotem. Wink Oczywiście mnie interesowało wypunktowanie tego co moim zdaniem mogło być zrobione trochę inaczej. Jeśli o mnie chodzi, to zawsze w ten sam sposób oceniam teksty (chodzi to u to, że prosto z mostu mówię co mi nie pasuje i liczę, że autor się do tego jakoś odniesie, skontruje). Z twojej odpowiedzi wynika, że wczytałeś się to co napisałem. Dzięki Ci za to, bo wtedy wiem, że nie na darmo to pisałem.

Jeśli chodzi o to niezgrabne porównanie, to może i trochę wjechałem na mojego mistrza. To prawda, ale i tak nadal utrzymuję, że to porównanie nie jest zbyt odpowiednie i mi się po prostu nie spodobało. Wink King też jest tylko człowiekiem i mimo jego doświadczenia nie wszystko wychodzi idealnie w stu procentach. Wink
Trzeba mieć to na uwadze.

Chciałbym żebyś umieścił na forum kolejny tekst, tym razem biorąc pod uwagę (przy poprawianiu opowieści) moje uwagi. Wtedy będę się mógł przekonać czy udało Ci się coś w sobie poprawić. Wierzę, że Ci się uda. Wink

Powodzenia. Żegnam Wink.
Do następnej oceny (Twojego tekstu) (lub mojego, jeśli będzie Ci się chciało czytać).


Post został pochwalony 0 razy
Sob 21:59, 12 Lis 2011 Zobacz profil autora
Gryper
Nowicjusz
Nowicjusz



Dołączył: 06 Lis 2011
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: mężczyzna

Post
Cytat:
Nie chodziło mi o zmieszanie Ciebie z błotem.


Ależ to dobrze;) To może i zazwyczaj daje sporą motywację do działania.

Cytat:
Dzięki Ci za to, bo wtedy wiem, że nie na darmo to pisałem.


Nawet nie wiesz, jak te Twoje uwagi się przydały. Wszystko biorę pod uwagę i postaram się w przyszłości pisać lepiej.

Cytat:
Jeśli chodzi o to niezgrabne porównanie, to może i trochę wjechałem na mojego mistrza. To prawda, ale i tak nadal utrzymuję, że to porównanie nie jest zbyt odpowiednie i mi się po prostu nie spodobało. King też jest tylko człowiekiem i mimo jego doświadczenia nie wszystko wychodzi idealnie w stu procentach.
Trzeba mieć to na uwadze.


Jasne, że tak. I wcale nie twierdzę, że genialnych porównań używałem. Jak pisałem wcześniej - nowym w tym gatunku, muszę sobie wyrobić pewne modele opisów.
Cytat:

Do następnej oceny (Twojego tekstu) (lub mojego, jeśli będzie Ci się chciało czytać).


Jasne. Jak tylko coś wstawisz, to na pewno przeczytam i choć moja ocena może nie być miarodajna, to coś na pewno znaczyć może.

Pozdrawiam
Gryper


Post został pochwalony 0 razy
Sob 22:20, 12 Lis 2011 Zobacz profil autora
Don Self
Geniusz
Geniusz



Dołączył: 28 Mar 2010
Posty: 554
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: mężczyzna

Post
Nie ma sprawy. Razz


Post został pochwalony 0 razy
Sob 23:47, 12 Lis 2011 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum Napiszemy Strona Główna » Wasza twórczość literacka / Opowiadanie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin