Forum Napiszemy   Strona Główna
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
Czerwony list cz.2

 
Odpowiedz do tematu    Forum Napiszemy Strona Główna » Wasza twórczość literacka / Opowiadanie Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
Czerwony list cz.2
Autor Wiadomość
Don Self
Geniusz
Geniusz



Dołączył: 28 Mar 2010
Posty: 554
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: mężczyzna

Post Czerwony list cz.2
Teraz dodam część drugą mojego tekstu. Wszystkie kreseczki między wyrazami to przedzielenia wyrazow w Wordzie, nie poprawialem ich wiec nie bierzcie ich za bledy;).
Tym razem trochę dłuższy kawałek tekstu. Miłego czytania, mam nadzieje. Smile


– Musimy walczyć. – powiedział tym razem bez przekonania. Pielęgniarka podniosła wzrok jakby oczekiwała czegoś więcej.
Może chodziło o coś bardziej pocieszającego niż większa siła zbrojna?

***

Kilka dni później wszystko przybrało na sile. Ataki Niemców stały się skuteczniejsze i pociągały za sobą kolejne ofiary. Gieorgij leczył przywiezionych rannych, z czego połowę odsyłał na tamten świat. Jego udział w walkach an froncie został potwierdzony przez dowódców.
Kocham życie… – myślał.
Przed oczyma miał obrazy wojny. Widział zdjęcia ludzi, którzy polegli i wyleczonych żołnierzy. Miał nadzieję dołączyć do grona tych, który uda się przeżyć wojnę. Marzenia bywają zawodne, ale w sekundzie potrafią polepszyć humor.
Gieorgij miał stalowe nerwy, ale czuł się osłabiony myślą o walce. Bitwie, która zostanie rozegrana o „być albo nie być” Rosjan. Co prawda to i tak nie koniec zmagań z III Rzeszą. Miał jednak nadzieję, że Hitler zbliża się do upadku. Nie może przecież panować w nieskończoność. Ktoś na pewno obali jego rządy i odzyskamy niepodległość, Polska również będzie wolna.
– Moja kochana! – powtarzał ze łzami w oczach na myśl o ojczyźnie.
Mówił, że Rosja jest jego drugą miłością. Dzięki jej podopiecznej urodził się i za to chciał podziękować. Wreszcie nadarzyła się okazja. Jeśli nie zrobi tego teraz, druga szansa może się już nie trafić. Chciał oddać życie za Rosję i jej dzieci. Czuł, że to jest jego życiowa misja. Jednoczył się z umierającymi na stalingradzkim gruncie i odprowadzał ich przed bramy Nieba, ale pragnął więcej i Czujkow dobrze o tym wiedział.
Dowódca ochrzcił ich mianem żołnierskich partyzantów, którzy powstali z prochów armii. Wreszcie nadszedł czas, kiedy Czujkow powołał rezerwistów. Łącznie z dowódcą, którego wybierze Wasilij do walki stanie sześćdziesięciu żołnierzy. Strategia działań armii rezerwistów, jak tłumaczył Czujkow, była prosta. Gieorgij wraz z towarzyszami działając pod osłoną wojny musieli prowadzić działania, mające utrudnić Niemcom kolejne ataki.
– Ale kto zostanie dowódcą? – zapytał znienacka jeden z obecnych na zbiórce żołnierzy.
– To się za chwilę okaże. – powiedział Wasilij. W ciasnej sali zrobiło się cicho jak makiem zasiał. Słychać było tylko miarowe oddechy zebranych mężczyzn.
– Proponuję żeby dowodził wami doświadczony człowiek o stalowych nerwach. – Wszyscy wstrzymali oddech. Gieorgij również nie mógł się doczekać werdyktu
– Towarzyszu Wasilewski, zostaje pan wodzem wojska partyzanckiego. – powiedział Czujkow. Ludzie zebrani w małej salce zaczęli rozglądać się za nowym szefem.
Gieorgij otrząsnął się z zamyślenia i zbliżył się do Czujkowa. Był to ciemnowłosy mężczyzna o bardzo ciemnej skórze, której kolor zawdzięczał kurzowi i godzinach spędzonych w okopach. Uśmiechnął się do niego, czego Wasilewski się nie spodziewał.
– Towarzyszu Wasilij Czujkowie! Dlaczego ja? – zapytał. Dowódca wyglądał na stropionego.
– Moja decyzja. Od niej nie ma odwołania. Wierzę, że podołacie towarzyszu. Jeśli macie jakieś, ale proszę mówić, szybko załatwię wam bilet na tamten świat. – Po tych słowach Gieorgij zastanowił się. Przecież nie może odmówić, to pewna śmierć.
No cóż, musi się podporządkować. Jeśli zginąć, to tylko z ręki Niemców, nigdy rodaków.
– Rozumiem, dostosuję się do waszych rozkazów, towarzyszu! – powiedział Gieorgij.
– Doskonale, jutro staw się do sztabu po dalsze instrukcje. Potrzebujemy ludzi, a ja dowódcy, który pomoże w walce. – powiedział i założył ręce z tyłu. – Prędzej zginę, niż dam im wejść do Stalingradu.
– Dbaj o to by nikt nie dowiedział się o twoim oddziale. Jesteście tajną jednostką. – powiedział ostrzegawczym tonem.

***

Misja, w której oddział Wasilewskiego miał wziął udział miała na celu zlokalizowanie posterunków niemieckich i zniszczenie ich czołgów. Gieorgij wracając od Czujkowa rozmyślał, w jaki sposób tego dokonać.
Zaczniecie z nami, poza miastem. Pokryjemy was i wprowadzimy do lasu… – przypomniał sobie słowa Wasilija.
Ale co jeśli nas zestrzelą? – pomyślał. Wiedział, że to możliwe, ale miał słowo Czujkowa. Komu wierzyć? Sobie czy…?
Musiał mu zaufać. Pozostało tylko stanąć na poligonie.
Około 07:30 Gieorgij Wasilewski wraz ze swoimi najlepszymi ludźmi siedział w szopie niedaleko miasta. Reszta z sześćdziesięcioosobowej załogi osłaniała okop, którym mieli przejść do lasu kilkanaście metrów od Stalingradu. Przed Wasilewskim siedziało dziewięciu młodych mężczyzn; najodważniejszych w jednostce.
– Posłuchajcie przez chwilę. Jak wiecie naszą misją jest zmniejszenie liczby czołgów i wyelimi-nowanie piechoty. Potrzebuję do tego dobrych snajperów. Przydzielono mi was, więc wierzę, że jesteście najlepsi.
– Ja rozprawię się z czołgami. – powiedział najmłodszy z nich. – Zanim tu trafiłem obsługiwa-łem działko przeciwpancerne w Anglii. Dam radę, ale nie sam. Pan mi pomoże, towarzyszu. – Wskazał palcem na mnie. Nie sprzeciwiłem się.
– Reszta strzela z Mosinów. Załóżcie lunety, są w skrzyni przy wejściu. Jeśli dla kogoś zabraknie broni, mamy FG42. – syknął wiedząc, że żołnierze nie będą zadowoleni musząc używać niemieckich karabinów. On również czuł złość.

Kilka minut później wybiegli z szopy i ukryli się za zaspami. Wokoło słychać było huki i świst kul. Nie obyło się bez krzyków rannych żołnierzy ukrytych w okopach. Trzymali się za brzuchy albo konali leżąc twarzą do ziemi po ciężkich postrzałach. Zza zaspy wyłoniło się wejście do okopu ciągnącego się wzdłuż lasu.
– Szybko! Tutaj! – Zawołał machając na nich ręką człowiek opierający się o zmarzniętą „ścianę” tunelu. Co jakiś czas rozglądał się za niemieckimi snajperami. Gieorgij przepuścił część żołnierzy, sam ruszył, jako czwarty. Po drodze spojrzał w bok. Ktoś celował do niego ze snajperki.
Jezu Chryste! – krzyknął w duchu. Rozległ się przeraźliwy huk, Gieorgij padł płasko na ziemię.
Spudłował! Skubany!
Wasilewski nie tracąc czasu wczołgał się do okopu w ostatnim momencie chowając nogi przed kolejnym pociskiem. Ruszyli dalej.
Gieorgij w drodze wychylał się, co jakiś czas osłaniając głowę ręką w obawie przed pociskami, które leciały w stronę okopów niczym grad. Widząc wszędzie rannych, którym nie mógł pomóc wzruszył się. Po jego policzku spłynęła duża, błyszcząca łza. Gieorgij czuł się bezbronny i taki malutki, to bolało. Kiedy zobaczył jak jakiś Niemiec strzela do bezbronnego młodego Rosjanina otarł łzę zanim ktokolwiek zdążył ją zobaczyć.
– Muszę być twardy! Sam tego chciałem! – szepnął wybiegając na otwartą przestrzeń. Po przebyciu około dwudziestu metrów, jako pierwszy skrył się w lesie.
– Szybko! – zawołał – Już do was mierzą! – dodał, po czym spojrzał na ostatnich dwóch żołnierzy, którym do pokonania zostały około cztery metry. Nagle rozległ się huk. Jeden z biegnących ku nim ludzi padł na ziemię trącając ramieniem o drzewo. Nie poruszył się.
– Biegnij, bo cię zestrzelą! – krzyczeli ludzie stojący obok Gieorgija.
No dalej! – pomyślał Wasilewski.
Ten w ostatniej chwili przyspieszył i rzucił się na ziemię. Kiedy znalazł się w okopie zaczął dyszeć głośno i dziękować Bogu, że żyje. Spojrzał po raz ostatni na jego przyjaciela. Człowieka, który pięć minut temu walczył o niepodległość.
Gieorgij przypomniał sobie to, co wydarzyło się minutę temu. Zobaczył twarz tego chłopaka. Wyglądał na zdziwionego, że go „upolowano”…
– Towarzyszu musicie iść, bo Niemcy sforsowali obronę wcześniejszych okopów, będą tu lada chwila. Chyba dowiedzieli się o waszym oddziale. – krzyknął nieznajomy mu człowiek. Wasilewskiego przeszył zimny dreszcz.
Jeśli to się nie uda Czujkow mnie zabije.
– Już biegnijcie! – zawołał. W tej części okopu są bezpieczni. Drzewa uniemożliwiały niemiec-kim snajperom celowanie do przebywających tu ludzi.
Nadszedł czas…
– Tutaj się rozstajemy. Część pójdzie ze mną, a wy pozostali podzielą się na trzy grupy i pójdą na południe. – powiedział głośno. Wasilewski wybrał wszystkich, z którymi rozmawiał wcześniej w szopie za miastem.
Od tej chwili podzieleni na cztery grupy musieli radzić sobie sami. Gieorgij był przestraszony. Bał się, że może coś spieprzyć, a to może doprowadzić do klęski; w grę wchodzą losy państwa.
Wolność, tylko o to nam chodzi! – przypomniał sobie słowa Wasilija Czujkowa.
Zdał sobie sprawę, że ich zadanie nie jest skomplikowane. Grupa dobrych żołnierzy musiała zniszczyć kilka obozów niemieckich, których mogłoby być około siedem, może osiem.
Gieorgij nie był pewien swoich danych, ale gorąco wierzył, że miał rację.
Biegli w milczeniu. Dopiero po zlokalizowaniu pierwszego obozu Gieorgij usłyszał szepty wśród żołnierzy. Wasilewski w obawie, że zostaną usłyszani, uciszył ich wyraźnym gestem i wychylił się zza skały.
– Widzę snajperów i cztery namioty. Czołg stoi w hangarze przed nami. – wskazał palcem dość duży budynek. Niedaleko stał jeden z namiotów, w którym zapewne nocowała część niemieckiej armii.
– Rozstawcie działko. – powiedział do pięciu żołnierzy stojących za nim. Ci otworzyli skrzynię, którą tu ze sobą przynieśli i wyjęli ze środka części PTRS-a. Po kilku minutach dali znak gotowości.
– Osłaniamy ich. – powiedział Wasilewski. – Uważajcie na snajperów. Siedzimy w za tymi skałami tak długo, aż nie padnie większa część piechoty! – dodał.
W pewnym momencie Gieorgij machnął ręką dając w ten sposób sygnał, na który czekali żoł-nierze. Rozległ się huk i z lufy działa wystrzeliły trzy pociski. Sekundę później czołg wyleciał w powietrze. Fala ognia rozeszła się w promieniu kilku metrów zabijając w ten sposób żołnierzy przebywających w najbliżej położonym namiocie. Ostatni pocisk wystrzelony z PTRS-a wbił się w drugi namiot rozrywając go na drobne fragmenty. Kiedy dym opadł Gieorgij usłyszał krzyki wrogów i jego żołnierzy. Część z nich zbiegła na otwarte pole i w bezpośrednim starciu zabili kilkunastu Niemców. Wielu snajperów straciło życie podczas wybuchów reszta zajęli się jego „myśliwi”.

C.D.N.


Post został pochwalony 0 razy
Wto 9:49, 13 Lip 2010 Zobacz profil autora
ralph23
Geniusz
Geniusz



Dołączył: 07 Sie 2008
Posty: 689
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: mężczyzna

Post
Otóż tak...
Co do pierwszej części tego opowiadania miałem pewne wątpliwości jak poradziłeś sobie dalej, ale jestem pozytywnie rozczarowany. Jest dużo, dużo lepiej.
Po pierwsze w tym fragmencie stylistycznie jest o niebo lepiej, ale jedna tylko mała sugestia. Po każdej wypowiedzi któregoś z bohaterów używasz standardowych "szepnął", "powiedział", "krzyknął". Myślę, że opowiadanie zyskałoby, gdybyś użył po myślniku całkiem nowego zdania opisującego stan emocjonalny lub owo wydarzenie. Nie wiem czy dobrze Ci to wytłumaczyłem dlatego podam mały przykład:
Zamiast tak:
– Szybko! Tutaj! – Zawołał machając na nich ręką człowiek opierający się o zmarzniętą „ścianę” tunelu.
można tak:
- Szybko! Tutaj! - Mężczyzna opierający się o zamarzniętą "ścianę" tunelu machnął do nich ręką.
Myślę, że opowiadanie zyska na jakości gdy jak najrzadziej będziesz trzymał się "sztampowych" określeń.
A tak ogólnie to podoba mi się jak przeprowadzasz akcję - jest dynamicznie, bez zbędnego rozpisywania się, wartko i na prawdę na solidnym poziomie. Rozbudowałeś swoje słownictwo, to widać od razu, i poprawiła się gramatyka zdań. Duży postęp ...
Nie mogę doczekać się na zakończenie, które mam nadzieję, powali mnie na nogi!
Pzdr...


Post został pochwalony 0 razy
Pią 15:53, 13 Sie 2010 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum Napiszemy Strona Główna » Wasza twórczość literacka / Opowiadanie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin